Zabawa choinkowa
Wczoraj odbyła się pierwsza w Tromsø polska zabawa choinkowa. I mam nadzieję, że nie ostatnia! Wpadłam na pomysł jej zorganizowania już chyba w październiku. Znalazłam salę, znaleźli się chętni, znalazł się też Święty Mikołaj :) Później znalazły się też dwie mamy, które pomogły mi w pieczeniu. Myślę, że dzieciaki (a było ich dwadzieścia pięć) na prezenty też nie mogły narzekać. Rodzice spodziewali się małego woreczka z kilkoma cukierkami (bo umówmy się, że za 250 koron od dziecka nie oczekiwali zbyt wiele), a tu w worach Mikołaja znalazły się ogromne paczki kryjące w sobie super prezenty. Dzieci były zachwycone! Aż miło było patrzeć! Mężu mój pełnił rolę świątecznego didżeja i wodzireja, zabawiającym tym samym uczestników naszej zabawy. Oprócz tańców, świątecznych książek i kolorowanek, było też malowanie bałwana z zamkniętymi oczami. Przygotowanych zabaw mieliśmy więcej, ale niestety zabrakło na nie czasu. Miało być też czytanie historii o Świętym Mikołaju, lecz na to też nie znaleźliśmy wolnej chwili. Czas płynął zdecydowanie za szybko. No cóż, może za rok...
Wymyśliłam też, żeby rodzice napisali kilka dobrych słów o swoim dziecku oraz wspomnieli, co dziecko mogłoby poprawić. Tak, żeby Mikołaj był bardziej wiarygodny, no bo skąd nieprawdziwy Święty Mikołaj miałby wiedzieć, że na przykład Małgosia lubi bawić się ze swoją kotką Fioną :P I powiem, że to był strzał w dziesiątkę! :) Te miny dzieciaków, kiedy Pan w czerwonym kostiumie opowiada historie z ich życia :D
Każde z dzieci dostało kartkę ze swoim imieniem, żeby Mikołajowi i nam łatwiej było ich rozpoznać :) Maluszki miały na plecach (tak jak Dominik), żeby ich zaraz nie zedrzeć, a te większe na brzuszkach.
Mikołaj, kucharz sushi, znakomicie wczuł się w rolę!
Dominik, jak widać wyżej, nie chciał się z Mikołajem zaprzyjaźnić, hehe. Święty Mikołaj zapraszał go do siebie na kolana, ten jednak machnął ręką i grzecznie odpowiedział: "Nieeee" :P Zuzia była jednak bardziej otwarta, w końcu Mikołaj to jej idol.
Najdłużej na swój prezent musiała czekać Małgosia. Tak się złożyło, że jej podarunek był na samym dnie ostatniego wora Świętego Mikołaja. Ale czekanie się opłaciło :)
Już wiem, kto będzie następcą Świętego Mikołaja :D Brzuszek Dominika był chyba większy od brzucha Pana z siwą brodą :P
Święty Mikołaj też był w tym roku grzeczny! Prezentu od nas się jednak nie spodziewał...
Wymyśliłam też, żeby rodzice napisali kilka dobrych słów o swoim dziecku oraz wspomnieli, co dziecko mogłoby poprawić. Tak, żeby Mikołaj był bardziej wiarygodny, no bo skąd nieprawdziwy Święty Mikołaj miałby wiedzieć, że na przykład Małgosia lubi bawić się ze swoją kotką Fioną :P I powiem, że to był strzał w dziesiątkę! :) Te miny dzieciaków, kiedy Pan w czerwonym kostiumie opowiada historie z ich życia :D
Każde z dzieci dostało kartkę ze swoim imieniem, żeby Mikołajowi i nam łatwiej było ich rozpoznać :) Maluszki miały na plecach (tak jak Dominik), żeby ich zaraz nie zedrzeć, a te większe na brzuszkach.
Mikołaj, kucharz sushi, znakomicie wczuł się w rolę!
Dominik, jak widać wyżej, nie chciał się z Mikołajem zaprzyjaźnić, hehe. Święty Mikołaj zapraszał go do siebie na kolana, ten jednak machnął ręką i grzecznie odpowiedział: "Nieeee" :P Zuzia była jednak bardziej otwarta, w końcu Mikołaj to jej idol.
Najdłużej na swój prezent musiała czekać Małgosia. Tak się złożyło, że jej podarunek był na samym dnie ostatniego wora Świętego Mikołaja. Ale czekanie się opłaciło :)
Już wiem, kto będzie następcą Świętego Mikołaja :D Brzuszek Dominika był chyba większy od brzucha Pana z siwą brodą :P
Święty Mikołaj też był w tym roku grzeczny! Prezentu od nas się jednak nie spodziewał...
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna