sobota, 8 czerwca 2019

Weekend w Målselv Fjellandsby

Trzynaścioro dorosłych i dziewięcioro dzieci (w tym troje niemowlaków) pod jednym dachem dwadzieścia cztery godziny na dobę przez prawie trzy dni?! To nie mogło się udać! :P A jednak! Wszyscy wrócili cali i zdrowi i nawet nadal się przyjaźnimy, hehe. Na weekend do bajecznie położonego domku za miastem zaprosił nas Dawid. Już zarezerwował termin na kolejny wypad, więc chyba jednak nas lubi :D
Ale jaki to domek! Na wypasie! Z sauną, z jacuzzi i z zaje***tym widokiem na góry!
Na śniadanie był grill, na obiad był grill. Nie trudno się domyśleć co było na kolację - oczywiście, że też grill!
Zdarzyło się kilka razy zapomnieć, że na ruszcie nadal pieką się kiełbaski, a te zamieniły się w węgiel. No cóż, nie mogło obejść się bez żadnych strat.
Podczas gdy babom od noszenia dzieci ręce zwisały coraz niżej chłopaki się świetnie bawili. Co rusz to wymyślali sobie jakąś nową rozrywkę. Tom przywiózł telewizor, Tomek zabrał PS4, więc Lewandowski chcąc nie chcąc stał się dwudziestym trzecim mieszkańcem ul. Żurawinowej.
Ale i tak miałam wrażenie, że najlepiej bawiły się dzieciaki! Z jacuzzi mogłyby nie wychodzić!
Zuzia (lat 6 i pół) leżąc w "dżakuzje": "Mamo, kiedy przyjdą chłopaki?"
Matka (lat 32 i pół) zbierając szczękę z drewnianego tarasu: "Jakie chłopaki?! Ty się dziecko za naukę lepiej weź!".
Zdaję sobie sprawę z tego, że dzieci teraz dojrzewają szybciej niż za moich czasów, ale żeby aż tak szybko?! Nie nadążam :P

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna