poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Wróciliśmy

Urlopy się skończyły i trzeba było wracać. Z polskich (prawie pięćdziesięciostopniowych) upałów wróciliśmy do zaledwie jedenastostopniowej Norwegii. Ale ja tam się cieszę :) W Polsce miałam stopy dinozaura albo Fiony ze Shreka, a tu, na szczęście, powróciły do normalnego stanu :) W końcu mogę założyć swoje buty :P
Przygód na lotnisku nam nie zabrakło :) Najpierw nie chcieli mnie z brzuchem wpuścić do samolotu w Krakowie, potem w Oslo zgubili nasz fotelik samochodowy, przez co się spóźniliśmy na samolot do Tromsø :/ Udało się jednak, że przebukowali nam bilety na pierwszy następny lot i jakoś dolecieliśmy do domu. Fakt, że zmęczeni jak cholera, ale przynajmniej nie musieliśmy czekać do następnego dnia. W Tromsø też nie obyło się bez wkurzenia, bo tu też oczywiście nasz fotelik nie dotarł na taśmę. Dopiero po dłuższej chwili się jednak odnalazł. Ale ile trzeba było czekać i prosić, aż ktoś go poszuka :P

No, ale jesteśmy już w domu i czas odpocząć po wakacjach :P Ja już na chorobowym, a Tomek dopiero dzisiaj wrócił do pracy. Wczoraj oglądał żużel, a Zuzia, zamiast spać, bawiła się w żużlowca :P
Ach, te skarpety i sandały :D

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna