czwartek, 9 lipca 2015

"Harley mój...", albo raczej "Yamaha mojego taty..." :D

Przylecieliśmy w tropiki! W poniedziałek rano wylądowaliśmy w polskim żarze :) Kraj przywitał nas ponad trzydziestostopniowymi upałami:
Nawet Johnny wymiękł:
Nie powiem, że te upały w dupę nam nie dały :P Non stop spoceni, ledwo żywi i dyszący, dopiero dzisiaj trochę dychnęliśmy. Troszkę zimniej było, a pod wieczór nawet ulewa nas dorwała. I dzięki Ci Panie! :D
Bracia bliźniacy też mogły w końcu normalnie funkcjonować:
Julian ♥
I Zuzanna ♥
I mały Tomuś :D A mały Tomuś spełnia swoje marzenia :)
A to jeszcze z kiedyś :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna