A rybka plum
Teściowie w odwiedzinach to i na ryby trzeba było się wybrać! :) Wędki zarzuciliśmy koło mojego biura, więc daleko na połów się nie wybraliśmy :P Na początku nie szło mi najlepiej, bo zamiast ryb, z morza wyciągałam wodorosty albo łapałam sama siebie (da się :P), ale później passa się do mnie uśmiechnęła i kilka sztuk wyciągnęłam. Nawet udało mi się złowić największego dorsza :) Wygrałam z Tomkiem i jego tatą, hehe. Mężu mój za to wygrał w konkurencji na najbrzydszą rybę wieczoru. Złowił żabnicę, która do pięknych się nie zalicza. Dzisiaj sprawdzimy czy przynajmniej smakuje lepiej niż wygląda :)
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna