A miało być fajnie
Tomek miał dzisiaj skończyć pracę w miarę wcześnie - siedzi tam do tej pory. I nie wiadomo kiedy skończą :/ Mieliśmy bawić się na dziecięcym przyjęciu - siedziałyśmy w domu. Zuzię po wczorajszej naleśnikowej kolacji cały dzień dzisiaj bolał brzuch i w ogóle wszystko jest nie tak jak miało być. Tomek pewnie z głodu i z przemęczenia zdycha, my się nudzimy, w domu syf... Nie lubię tego! Miałam jednak cichą nadzieję, że uda im się wcześniej skończyć, więc czekałam i czekałam, i dalej czekałam. No i jak widać, się nie doczekałam :P I z każdą kolejną mijającą godziną się coraz bardziej wkurzałam. Żeby odreagować, wzięłam Zuzię i poszłyśmy na spacer. Było ciemno i zimno, ale przynajmniej złość mi przeszła :) Za oknami epoka lodowcowa. Lód, lód i jeszcze raz lód. Zabić się można. Glebę już zaliczyłam kilka dni temu, więc ochrzczona przez zimę już jestem.
Nic, wracam do czekania. Dobranoc!
Nic, wracam do czekania. Dobranoc!
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna