wtorek, 26 lutego 2013

Squash

Przeżyłam! I mi się podobało! Przyznam, że na początku parę razy w piłeczkę nie trafiłam, ale już pod koniec nieźle mi szło :) Wyżyłam się jak nie wiem :) I muszę powiedzieć, że squash do lekkich sportów się nie zalicza. Graliśmy tylko 30 minut, a pod koniec ledwo z podłogi wstałam :P



Muszę sobie kupić swoją rakietkę. Dzisiaj grałam na rakietce mojego Tomka, a Tomek na rakietce drugiego Tomka. Mężu nie wierzy w moje umiejętności i bał się, że walnę nią o ścianę i ją złamię. Walnęłam nawet kilkanaście razy, ale twarda z niej sztuka :P Przywieźliśmy rakietę w jednym kawałku :) No może z delikatnymi ryskami :P I dlatego więc muszę mieć swoją! Fajnie by było jakbym znalazła różową :)

Tak wyglądała nasza zacięta walka :P







I mieliśmy nawet swoich kibiców! To nic, że co chwilę spoglądali na zegarek z nadzieją, że już niedługo wrócimy do domu :D





Dzięki CiociUli za pilnowanie Myszuni :)

Do kina jednak nie idziemy :( Brak wolnych miejsc! Wykupili nam wszystkie bilety na "Annę Kareninę" na wieczorny seans. Lecz my się nie poddajemy i próbujemy jutro :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna