Wielki Piątek i wielka kulinarna katastrofa
Po raz kolejny przekonałam się, że gotowanie nie jest stworzone dla mnie :P A pieczenie to już w szczególności! Kulinarna katastrofa w mojej kuchni! Upiekłam dwie babki. Pierwsza nie wyrosła i się troszkę przypaliła :D Druga natomiast wyrosła, ale się całkowicie sfurała :P O tak wyglądają :) Pierwsza przypomina kołpak od samochodu :P

.JPG)
Ładne placki! Ale szkoda, że nie moje :P Tomka Z. ;)

Na tym nie kończy się jednak mój niefart :P Spaliłam nie tylko babki, ale i mikser :P Kucharka ze mnie nie będzie, oj nie! :D Spierniczę wszystko, za co się zabiorę :P
Żeby się odstresować wskoczyłam w śnieg :) Mój szatański uśmieszek na twarzy mówi sam za siebie, że to nie jest najmądrzejszy pomysł :P Postawiłam jednak na bezpieczeństwo i założyłam Tomka kask i gogle, hehe.

Namówiłam też Krzyśka ;D Trochę Żyłą zalatywał ;)
Stanął na belce...

Przygotował się do wyskoku...

I poszeeedł...

Lądowanie przypominało trochę lądowanie dzikich kaczek na jeziorze :D

Zarył nosem o podłoże!

Ale nie narzekał! :D

Jak zobaczyłam, że przeżył i się nie połamał, skoczyłam i ja. Choć już nie tak widowiskowo :P Punkty od sędziów dostałabym marne :P


Zuzi oczywiście na blogu zabraknąć nie mogło, więc oto i ONA! Ta, która zna predyspozycje kucharskie mamusi i zawczasu postanowiła zjeść swoje słodkie stópki ♥ Wiedziała, że z ciastek wyjdą nici :P



Za niedługo zabieramy się za malowanie jaj! Może chociaż one mi wyjdą...

Ładne placki! Ale szkoda, że nie moje :P Tomka Z. ;)

Na tym nie kończy się jednak mój niefart :P Spaliłam nie tylko babki, ale i mikser :P Kucharka ze mnie nie będzie, oj nie! :D Spierniczę wszystko, za co się zabiorę :P
Żeby się odstresować wskoczyłam w śnieg :) Mój szatański uśmieszek na twarzy mówi sam za siebie, że to nie jest najmądrzejszy pomysł :P Postawiłam jednak na bezpieczeństwo i założyłam Tomka kask i gogle, hehe.

Namówiłam też Krzyśka ;D Trochę Żyłą zalatywał ;)
Stanął na belce...

Przygotował się do wyskoku...

I poszeeedł...

Lądowanie przypominało trochę lądowanie dzikich kaczek na jeziorze :D

Zarył nosem o podłoże!

Ale nie narzekał! :D

Jak zobaczyłam, że przeżył i się nie połamał, skoczyłam i ja. Choć już nie tak widowiskowo :P Punkty od sędziów dostałabym marne :P


Zuzi oczywiście na blogu zabraknąć nie mogło, więc oto i ONA! Ta, która zna predyspozycje kucharskie mamusi i zawczasu postanowiła zjeść swoje słodkie stópki ♥ Wiedziała, że z ciastek wyjdą nici :P



Za niedługo zabieramy się za malowanie jaj! Może chociaż one mi wyjdą...
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna