Baby, ach te baby!
Kolejne Święta Wielkiej Nocy i kolejne kulinarne katastrofy :P Z Dagmarą w kuchni zawsze jest ciekawie :) Jak już tradycji stało się zadość, piekłam babki. Niby wydaje się mało skomplikowane, a jednak mi zawsze coś nie wyjdzie. Choć nie mogę powiedzieć, że wszystkie babki były nie do zjedzenia. Upiekłam trzy. Pierwsza była przepyszna. I na niej powinnam zakończyć swą karierę :) Druga wylądowała w koszu, a trzecia trochę zakalcowata, ale da się zjeść i nawet w miarę ładnie wygląda :P
Po tej cytrynowej babce zostało tylko wspomnienia :) Świąt nie doczekała :)
Ta, z kolei, piaskowym zakalcem się zwie :D
A sernik jak najbardziej udany. Szkoda tylko, że nie mój, a mamy :) Mój jest tylko zając :)
Na blogu dziś królują baby, więc i moja babeczka musiała się pojawić ♥
Idziemy święcić...
Z naszych starych drewnianych jaj zostało już tylko jedno :(
Po tej cytrynowej babce zostało tylko wspomnienia :) Świąt nie doczekała :)
Ta, z kolei, piaskowym zakalcem się zwie :D
A sernik jak najbardziej udany. Szkoda tylko, że nie mój, a mamy :) Mój jest tylko zając :)
Na blogu dziś królują baby, więc i moja babeczka musiała się pojawić ♥
Idziemy święcić...
Z naszych starych drewnianych jaj zostało już tylko jedno :(
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna