Rovaniemi w weekend
Jak w zeszłym roku Dzień Dziecka świętowaliśmy przez cały weekend, tak w tym zaczęliśmy już w piątek! Coraz to lepiej :P Wtedy główną atrakcją było wesołe miasteczko, a teraz Święty Mikołaj! :D Zrobiliśmy sobie dłuuugi weekend i w piątek wcześnie rano (coś po czwartej) wyruszyliśmy w daleką podróż do Laponii, krainy Świętego Mikołaja!
Zuzia oczywiście nie chciała oka zmrużyć! No przecież jechała do swojego idola, który po nocach jej się śni.
Pytam codziennie rano: "Zuziu, wyspałaś się?"
Odpowiada: "Yhm"
- "A co Ci się śniło?" - pytam dalej ja.
- "Święty Mikołaj!" - odpowiada zaspana Zuzanna :D
Po ośmiu godzinach jazdy byliśmy już w Rovaniemi. Nie obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek (czyt. choroby lokomocyjnej :P), ale ogólnie drogę wspominamy bardzo miło :) Nawet dowiedzieliśmy się o istnieniu lemingów. Nigdy o nich wcześniej nie słyszałam. Leming to malutki gryzoń, który wbiegał nam prosto pod koła. Dobrze, że mój Tomek ma refleks i chyba raczej żadnego przypadkowo nie rozjechał :P Ja nie wiedząc co to za dziwne stworzenia, nazwałam ich "przygranicznymi chomikami z bagien" :D Widzieliśmy je przy granicy norwesko-fińskiej, wyglądały jak chomiki, a do tego wychodziły z bagien :P Nie mogłam ich inaczej nazwać! :P Gdy już szczęśliwie i bez śladów leminga na oponie dojechaliśmy do miasteczka Świętego Mikołaja, zaczęliśmy punkt po punkcie realizować nasz plan wycieczki. Zaczęliśmy od "Arktikum Museo", gdzie za szklaną gablotką można było zobaczyć owe lemingi :)
Oto i one:
Później zameldowaliśmy się w hotelu i poszliśmy zwiedzać miasteczko.
Po długim i męczącym dniu zabunkrowaliśmy się w pokoju :)
Nie mogłam nie zrobić zdjęcia tapicerce :P Takie słodkie reniferki na fotelu mieliśmy:
W sobotę wybraliśmy się do zoo:
Zuzia oczywiście pierwsza, nie mogła doczekać się misia polarnego! Co chwilę słychać było: "Niedźwiedź, gdzie jesteś?" :D
Na niedźwiedzia musiała niestety chwilkę poczekać, bo spacer po zoo zaczął się od łasicowatych, później były ptaki:
potem dziki:
I nareszcie niedźwiadki:
"Hurra!":
Brunatne też tam były:
Na terenie zoo były też inne atrakcje :) Jak widać, nie tylko dla tych małych :)
Po wycieczce do zoo Zuzia padła:
A najlepsze zostawiliśmy sobie oczywiście na koniec! :D
"Santa is here":
Zuzia wychodzi z samochodu i mówi: "W końcu Mikołaj!" :D
Wycieczkowicze w komplecie:
Zamiast Mikołaj dać Zuzi prezent, Zuzia dała Mikołajowi :) Dostał jajko niespodziankę! :D Zdziwił się, hehe. Wiozła ją aż z domu :)
Nasz czas w Rovaniemi dobiegał końca i niestety musieliśmy wracać. W poniedziałek przecież każdy do pracy, a przed nami była jeszcze dłuuuga droga powrotna.
Było fantastycznie! Ale chyba musimy to powtórzyć jeszcze zimą! :D
Zuzia oczywiście nie chciała oka zmrużyć! No przecież jechała do swojego idola, który po nocach jej się śni.
Pytam codziennie rano: "Zuziu, wyspałaś się?"
Odpowiada: "Yhm"
- "A co Ci się śniło?" - pytam dalej ja.
- "Święty Mikołaj!" - odpowiada zaspana Zuzanna :D
Po ośmiu godzinach jazdy byliśmy już w Rovaniemi. Nie obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek (czyt. choroby lokomocyjnej :P), ale ogólnie drogę wspominamy bardzo miło :) Nawet dowiedzieliśmy się o istnieniu lemingów. Nigdy o nich wcześniej nie słyszałam. Leming to malutki gryzoń, który wbiegał nam prosto pod koła. Dobrze, że mój Tomek ma refleks i chyba raczej żadnego przypadkowo nie rozjechał :P Ja nie wiedząc co to za dziwne stworzenia, nazwałam ich "przygranicznymi chomikami z bagien" :D Widzieliśmy je przy granicy norwesko-fińskiej, wyglądały jak chomiki, a do tego wychodziły z bagien :P Nie mogłam ich inaczej nazwać! :P Gdy już szczęśliwie i bez śladów leminga na oponie dojechaliśmy do miasteczka Świętego Mikołaja, zaczęliśmy punkt po punkcie realizować nasz plan wycieczki. Zaczęliśmy od "Arktikum Museo", gdzie za szklaną gablotką można było zobaczyć owe lemingi :)
Oto i one:
Później zameldowaliśmy się w hotelu i poszliśmy zwiedzać miasteczko.
Po długim i męczącym dniu zabunkrowaliśmy się w pokoju :)
Nie mogłam nie zrobić zdjęcia tapicerce :P Takie słodkie reniferki na fotelu mieliśmy:
W sobotę wybraliśmy się do zoo:
Zuzia oczywiście pierwsza, nie mogła doczekać się misia polarnego! Co chwilę słychać było: "Niedźwiedź, gdzie jesteś?" :D
Na niedźwiedzia musiała niestety chwilkę poczekać, bo spacer po zoo zaczął się od łasicowatych, później były ptaki:
potem dziki:
I nareszcie niedźwiadki:
"Hurra!":
Brunatne też tam były:
Na terenie zoo były też inne atrakcje :) Jak widać, nie tylko dla tych małych :)
Po wycieczce do zoo Zuzia padła:
A najlepsze zostawiliśmy sobie oczywiście na koniec! :D
"Santa is here":
Zuzia wychodzi z samochodu i mówi: "W końcu Mikołaj!" :D
Wycieczkowicze w komplecie:
Zamiast Mikołaj dać Zuzi prezent, Zuzia dała Mikołajowi :) Dostał jajko niespodziankę! :D Zdziwił się, hehe. Wiozła ją aż z domu :)
Nasz czas w Rovaniemi dobiegał końca i niestety musieliśmy wracać. W poniedziałek przecież każdy do pracy, a przed nami była jeszcze dłuuuga droga powrotna.
Było fantastycznie! Ale chyba musimy to powtórzyć jeszcze zimą! :D
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna