Nielot Tomek
Nie jest Tomkowi dane wykorzystać zeszłoroczny urodzinowy prezent w postaci vouchera na lot paralotnią. Od stycznia do grudnia, co prawda, jest trochę miesięcy, ale niestety czas nie stoi w miejscu. Poprzedni rok się skończył, a wraz z nim skończyła się też ważność karty podarunkowej. Udało mi się jednak przedłużyć (choć szansa była marna) jej ważność o kolejny rok! Wybraliśmy ładny słoneczny dzień, zapakowaliśmy dzieciaki i teściów do samochodu i wjechaliśmy kolejką na górę, z której roztacza się cudny widok na całą naszą wyspę. Instruktor już tam na nas czekał. A ja czekałam z aparatem :) Najpierw krótkie szkolenie, potem założenie na siebie całego sprzętu i czekanie na odpowiedni wiatr. I tak czekaliśmy, czekaliśmy, czekaliśmy. Minuty mijały, słońce coraz bardziej zachodziło, robiło się coraz chłodniej, dzieci coraz bardziej marudziły, a Tomek z każdą sekundą tracił nadzieję na lot. Jak na złość wiało od góry, więc lot paralotnią okazał się niemożliwy do zrealizowania. Szkoda, bo naprawdę do ostatniej chwili mieliśmy cichą nadzieję, że jednak coś się zmieni. Niestety! Trzeba było sobie odpuścić i czekać na pomyślne wiatry innego dnia. Więc czekamy! Mam nadzieję, że nie trzeba będzie czekać aż do roku następnego :P Wiem, że dzisiaj dużo zdjęć, ale muszę wrzucić jeszcze cztery! Cztery zdjęcia ślicznej zorzy widzianej z naszego tarasu!
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna