środa, 13 września 2017

Wrześniaki

Weź tu dziecku wytłumacz dlaczego brat ma pierwszy urodziny skoro ona jest od niego aż trzy lata starsza i urodziła się pierwsza! No nie da się! Próbowałam wiele razy. Tłumaczyłam, tłumaczyłam i rozumiała. Tak, rozumiała, ale tylko do momentu, aż znowu nie powróciłam do tematu urodzin. On z jedenastego, ona z dwudziestego czwartego... Nie chciałam, żeby Zuzi było przykro i tego roku połączyliśmy urodziny. To był dobry pomysł!
Kiedy oni tak urośli?!
To były wyjątkowe urodziny. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby na urodzinach były aż cztery torty! W tym aż trzy z dmuchanymi świeczkami! Ja upiekłam czekoladowo-orzechowy, teściowa bananowy, a ciociUla aż dwa - malinowy i jagodowy. Każdy inny, wszystkie pyszne! Mnie oczywiście wpadki nie ominęły i do tej pory się zastanawiam, jakim cudem udało mi się upiec ten tort! Wszyscy wiedzą, że "pieczarka" (w Dagmarowym słowniku: "ta, która piecze" :P) ze mnie żadna, ale tym razem niczego nie spaliłam :) Tym razem zapomniałam o mące i proszku do pieczenia :) Taki jakby bezglutenowy wyszedł, hehe. Mąka została na stole obok. Nie wiem jak to zrobiłam, na prawdę nie wiem.
A i teściowa pytała: "Mąkę dałaś?"
-"Dałam!"
Jak już biszkopt siedział w piekarniku okazało się, że nie dałam :P Cała ja!
Wyrósł? Wyrósł! I to najważniejsze!
Zuzi najbardziej podobał się ten różowy księżniczkowy!
Jak Zuzia zdmuchnęła swoje pięć świeczek, to przyszła kolej na drugiego solenizanta. Średnio jest mieć urodziny łączone, ale przynajmniej mieli oddzielne torty! Ja do tej pory pamiętam każde swoje urodziny! Najpierw dmuchałam ja, potem wyciągali jedną świeczkę i dmuchała moja siostrzenica, później zabierali kolejne dwie i dmuchała jej siostra. Na końcu usuwali jeszcze trzy i dmuchała jeszcze jedna siostrzenica. To były czasy! Obskakiwali cztery urodziny na jednym torcie! :D To się nazywa dobre gospodarowanie, hehe.
Dmuchała już Zuzanna, dmuchał też Dominiś, to trzeci tort zdmuchnęli razem :)
Najlepszy prezent na świecie? Jajko niespodzianka! Co by goście nie przynieśli, to i tak najbardziej moje dzieci cieszyły się z czekoladowych kinderków! Tak już mają, hehe. Nie chcę wiedzieć, ile tego dnia trafiło do ich żołądków! Chociaż muszę przyznać, że prezent dla Dominika okazał się strzałem w bramkę, to znaczy w dziesiątkę :D
Domiś dostał bramkę! Bramki są dwie, bo gości było dużo i nie tylko jedni wpadli na pomysł jej kupna. No i dobrze! Będziemy rozwijać talent naszego trolla :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna