Powrót do przeszłości, czyli jak Norwegia świętuje 17 maja
Wczoraj świętowaliśmy razem z Norwegami :) Boże, jak oni są za swoim krajem! Coś pięknego!
Ta
para ze zdjęcia powyżej wygląda jak żywcem wzięta z serialu "Dr Quinn"
:D Rewelacja! Skąd oni takie stroje wytrzasnęli w tych czasach :)
Nie, Zuzia nie słuchała muzyki :P Po prostu nie chcieliśmy, żeby słuch straciła przy głośnych dźwiękach bębnów, perkusji, trąbek i innych instrumentów :)
I oczywiście Zuzia, jako urodzona na norweskiej ziemi, nie mogła nie mieć flagi. W sumie to jej wózek wyglądał jak odpustowy kram :P Czego tam nie miała :P Były flagi, wiatraczek i dwa balony. Balon-smerfetka oraz balon-samolot. Jednak nie wszystkie baloniki należały do Zuzi :) Samolocik był tatusia :) Dostał ode mnie na pocieszenie, gdyż swój prawdziwy (tak, ten niedawno kupiony) parę dni temu rozwalił. Smutek z jego twarzy i żal z serca do tej pory nie zszedł. Ale cóż poradzić, nie ma się co załamywać :P
Nie wspomniałam jeszcze o pogodzie. Chyba Norwegowie sobie ją wymodlili, bo było cieplusieńko. Wręcz mogę powiedzieć, że gorąco. Nawet do cienia trzeba było uciekać :) A to rzadkość, hehe. I z pierwszą opalenizną do domu wróciliśmy :)
I tradycyjnie, majowy pochód :)
Russ-y, czyli tegoroczni maturzyści, też tam były:
Ale muszę przyznać, że zeszłoroczne parady, a w szczególności pochód Russ-ów, były ciekawsze :P Zobaczymy, jak będzie za rok.
Komentarze (1):
Kocham Polskę:) 17 maja celebruję tylko swoje urodziny, święta norweskie mnie nie dotyczą mimo, że los rzucił mnie do tego ponurego kraju- niestety:)
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna