niedziela, 17 listopada 2013

Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko

Potwierdzam :) Nie ma to jak upaćkać się od stóp do głów w ziemniaczkach czy buraczkach. Zabawa na całego. Nie wiem czy ubranka się jeszcze będą do czegokolwiek nadawały, ale najważniejsze, że cel w obu przypadkach został osiągnięty :) Obiadek został zjedzony :) I tego się trzymajmy :) Zresztą uśmiech na twarzy dziecka - (jak zwykle) bezcenny! ♥ Więc nie ma co płakać, że dziecko i wszystko dookoła wyglądało jak po wojnie :P Radość przede wszystkim. Tak to jest, córka dorasta :) I nie ma, że mamusia nakarmi. Wszystko sama :)
Różnica w jakości zdjęć kolosalna. Od razu widać, które były robione telefonem, a które aparatem z prawdziwego zdarzenia, hehe. No, ale co się dziwić? Z telefonu ma się przecież dzwonić :D
Zawsze wiedziałam, że jest w Zuzi coś z diabełka ♥
Dzisiaj krótko, bo pasuje już się do łóżka zbierać. Jeszcze tylko na koniec wrzucę puzzle :) Ułożyliśmy, ja i Hubert. I nie byłoby w tym nic dziwnego, jakby nie fakt, że zamiast 1000 elementów mieliśmy 990 :) No, ale cóż. Puzzle kosztowały mnie (aż :P) dwa i pół złotego, więc i tak super :) Byłam przekonana, że brakuje co najmniej kilkudziesięciu puzzli :) Mam jeszcze jedne, za których układanie zamierzam się zabrać już jutro.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna