Krakowski czwartek
Byliśmy w zoo, Ikei i na gokartach. Przy okazji rzuciliśmy Krzyśka na lotnisko, a Jolkę zabraliśmy na weekend do domu. Pogoda nas niestety nie rozpieszczała, bo lało cały dzień, ale to i tak nas nie zniechęciło do odwiedzenia krakowskiego ogrodu zoologicznego. W strugach deszczu spacerowaliśmy od jednej klatki do drugiej, od jednego zwierzaka do drugiego. Szkoda tylko, że nie wszystkie zwierzęta były tak odważne jak Zuzia i bojąc się deszczu, nie chciały nawet wysunąć nosa ze swych kryjówek :)
Kotki, koteczki, kociaki:
I Ci mniej groźni mieszkańcy zoo:
Pirania, grr!
Zuzi chyba najbardziej podobały się króliczki :)
Mysza pojechała do Krakowa z misją zobaczenia słoni. Niestety zanim doszliśmy do wybiegu słoni, to zamykali już zoo i zdążyli oba zwierzaki schować :/
Babcia dała Zuzi parasol. Zuzia nie wie co to parasol :P W przedszkolu nie używają parasoli :)
Czy wiesz, że?! Ja nie wiedziałam! :P
A po zoo przyszedł czas na trochę radości dla większego dzieciaczka:
Tor w Krośnie niech się schowa!
A tu jeszcze Zuzanna u dziadków:
Kotki, koteczki, kociaki:
I Ci mniej groźni mieszkańcy zoo:
Pirania, grr!
Zuzi chyba najbardziej podobały się króliczki :)
Mysza pojechała do Krakowa z misją zobaczenia słoni. Niestety zanim doszliśmy do wybiegu słoni, to zamykali już zoo i zdążyli oba zwierzaki schować :/
Babcia dała Zuzi parasol. Zuzia nie wie co to parasol :P W przedszkolu nie używają parasoli :)
Czy wiesz, że?! Ja nie wiedziałam! :P
A po zoo przyszedł czas na trochę radości dla większego dzieciaczka:
Tor w Krośnie niech się schowa!
A tu jeszcze Zuzanna u dziadków:
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna