Pierwszy "fałszywy alarm"
Miałam nadzieję, że TO już dzisiaj, ale nie :P Jeszcze nie :) Skurcze zaczęły się o 5 rano i trwały ponad 2 godziny, po czym, tak nagle jak się pojawiły, zniknęły. I mogłam ponownie zasnąć :) A więc pierwszy "fałszywy alarm" za mną. Ale to już dowód, że poród zbliża się wielkimi krokami :) Nie panikowałam, nie budziłam Tomka, nie jechałam "na sygnale" do szpitala :P Po prostu czekałam na rozwój wydarzeń, hehe. Czekałam na nasilanie się skurczów, bo te co miałam, pojawiały się średnio co 8 minut. Dodatkowo dzisiejszej nocy pozbyłam się też czopa śluzowego :P Brzmi strasznie :P. Kto taką nazwę wymyślił dla tego czegoś, to nie wiem :P No więc czekam dalej :)
A teraz idę jeść obiadek.
A teraz idę jeść obiadek.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna