niedziela, 14 października 2012

Gdzie diabeł mówi dobranoc, czyli przejażdżka do Oldervik

Korzystając z bajecznej pogody zapakowaliśmy rodzinę w samochód i ruszyliśmy przed siebie. Już dawno nie pamiętam tak ślicznie świecącego słonka i bezchmurnego nieba. Pomijam fakt, że jest strasznie zimno, i że w górach już od dawna leży śnieg, a na jutro zapowiadali –2! Ale za to jakie będą dziś zorze!

Kilka zdjęć z drogi (trochę trzęsło i szyba była brudna, ale nawet coś widać):








Miejscowość ta znajduje się tylko 40 km od nas, a przez norweskie ograniczenia prędkości wydaje się jakby się tam całą wieczność jechało. Czemu napisałam, że w Oldervik diabeł mówi dobranoc? Bo tam się droga kończy :) I dalej już tylko woda, woda i góry. Koniec cywilizacji.

Tutaj tato z córką (po raz kolejny :P). Tylko nie myślcie, że On tak cały czas tatuje :P Po prostu ja akurat wtedy zdjęcia robię :) A mi nie ma kto zrobić :(
Niech się Tomek Myszką nacieszy, bo już jutro wyjeżdża na kilka dni z pracy i wraca dopiero na weekend i znowu jedzie do końca następnego tygodnia :( Wszyscy mnie opuszczają :( Zaraz po Tomku - moja mama, która już w środę wraca do Polski (oj zleciały te 3 miesiące, zleciały) :( Zuzia babcię dopiero w połowie grudnia zobaczy. Będziemy tęsknić :)


Kiedyś pisałam o odwiedzinach pierwszego kolegi Zuzi. Oto i on :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna