Loty i powroty w obiektywie telefonu
Nie ma to jak samolot! Chwila, moment i jesteś w Polsce. Dzieciakom doliczamy kolejne cztery loty, a więc Zuzia ma już na swym podniebnym koncie pięćdziesiąt sześć, Dominik - osiem.
A to czarno-białe zdjęcie zrobiła Zuzia ♥ Skubana, chciała go na snapchacie wysłać :P
To nie dym z komina. To chmury :)
W Polsce posiedzieliśmy dwa tygodnie. Szybko jednak zleciały i trzeba było zostawić ciepełko, i wracać do krainy śniegu :P
W Krośnie miło było, ale się skończyło :P Chociaż mogłoby być milej, jakby dzieci zdrowe były. A tak, Dominik z zapaleniem oskrzeli, a Zuzia z jakąś alergią wielkanocne ferie spędzali :( Bez pielgrzymek do lekarzy się więc nie obyło. Bez śmiechu też nie, bo Zuza kazała Pani dermatolog wypisać receptę nie na Zuzannę, a Elsę Pudło :P Z Zuzią zawsze jest wesoło :) Daleko szukać nie muszę :) Wczoraj, gdy w samolocie kopała fotel Pani siedzącej przed nią Tomek zwrócił jej uwagę, że tak nie wolno, bo ona to czuje. A co na to Zuza? Zaczęła śpiewać: "Ona czuje we mnie piniądz. Wystroiła się jak Bijons" :D Na twarzach polskich pasażerów na pewno zagościł uśmiech :P
I tak, z księżniczką Elsą na pokładzie wróciliśmy wieczorem, a dziś, zamiast odpoczywać (w końcu na "urlopie" macierzyńskim jestem :P), to usiąść nie miałam kiedy. Dom ktoś przecież ogarnąć musiał :) Okna też się same nie umyją, więc zabrałam się za to w salonie. A że ono ogromne, to chwilę mi to zajęło... Ale jak już skończyłam, patrzę, a tam mucha. I co? I gówno! :/ Mucha-czyścioszka, nie mogła użyć innych, nieumytych jeszcze, okien jako swego wychodka! Musiała akurat to! Świnia, nie mucha :P Ale to nic. Srały muchy, będzie wiosna! I tego się trzymajmy! :D
A to czarno-białe zdjęcie zrobiła Zuzia ♥ Skubana, chciała go na snapchacie wysłać :P
To nie dym z komina. To chmury :)
W Polsce posiedzieliśmy dwa tygodnie. Szybko jednak zleciały i trzeba było zostawić ciepełko, i wracać do krainy śniegu :P
W Krośnie miło było, ale się skończyło :P Chociaż mogłoby być milej, jakby dzieci zdrowe były. A tak, Dominik z zapaleniem oskrzeli, a Zuzia z jakąś alergią wielkanocne ferie spędzali :( Bez pielgrzymek do lekarzy się więc nie obyło. Bez śmiechu też nie, bo Zuza kazała Pani dermatolog wypisać receptę nie na Zuzannę, a Elsę Pudło :P Z Zuzią zawsze jest wesoło :) Daleko szukać nie muszę :) Wczoraj, gdy w samolocie kopała fotel Pani siedzącej przed nią Tomek zwrócił jej uwagę, że tak nie wolno, bo ona to czuje. A co na to Zuza? Zaczęła śpiewać: "Ona czuje we mnie piniądz. Wystroiła się jak Bijons" :D Na twarzach polskich pasażerów na pewno zagościł uśmiech :P
I tak, z księżniczką Elsą na pokładzie wróciliśmy wieczorem, a dziś, zamiast odpoczywać (w końcu na "urlopie" macierzyńskim jestem :P), to usiąść nie miałam kiedy. Dom ktoś przecież ogarnąć musiał :) Okna też się same nie umyją, więc zabrałam się za to w salonie. A że ono ogromne, to chwilę mi to zajęło... Ale jak już skończyłam, patrzę, a tam mucha. I co? I gówno! :/ Mucha-czyścioszka, nie mogła użyć innych, nieumytych jeszcze, okien jako swego wychodka! Musiała akurat to! Świnia, nie mucha :P Ale to nic. Srały muchy, będzie wiosna! I tego się trzymajmy! :D
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna