(Roz)Gwiazda wieczoru
Wczoraj Tomek szybciej wrócił z pracy, a że pogoda była cudna (nareszcie prawdziwe lato! Fakt, że pewnie tylko kilka dni, ale dobre i to!), to postanowiliśmy nie siedzieć w domu. Ja chciałam wybrać się na piknik, a Tomek na ryby i nastąpił maleńki konflikt interesów, który szybko rozwiązaliśmy, bo połączyliśmy obie te rzeczy :) Wyszło na to, że poszliśmy na doki, siadłam na reklamówce, wyjęłam ciasteczka, czekoladę oraz jogurt i zaczęłam jeść. Tomek zabrał się za łowienie i już po paru minutach (nie wiem czy zdążyłam wszamać przynajmniej ze 2 ciasteczka) miał oooogromnego dorsza (65 cm):
Potem złowił jeszcze kilka innych, ale większości z nich zwracał wolność, bo stwierdził, że "małych" sztuk nie ma co brać. Się wycwanił chłopak, bo na początku braliśmy ryby nawet 10 cm, a teraz wyrzuca 40 cm :P
Pozazdrościłam Tomkowi (zrezygnowałam nawet z jedzenia ciasteczek) i postanowiłam też coś złowić. Wymyśliłam, że jak zarzucę pierwszy raz to w zależności jakiego ryba będzie rozmiaru, to tak mnie Tomek kocha :P Tomek trochę się zestresował, ale ku jego i mojemu zdziwieniu wyciągnęłam rybę! Wprawdzie nie była kolosalnych rozmiarów, ale zawsze jakaś była :) Postanowiłam dać mu drugą szansę i zarzuciłam jeszcze raz. I co wyłowiłam z dna morza?! Rozgwiazdę! :)
Czyli z tego wyszło, że Tomek mnie jednak bardzo kocha, bo rozgwiazda jest milion razy fajniejsza niż dorsz! <3 A o to moja piękność (która śmierdząc suszy się na oknie):
A tutaj jeszcze kilka zdjęć z wczorajszego pikniku :)
Potem złowił jeszcze kilka innych, ale większości z nich zwracał wolność, bo stwierdził, że "małych" sztuk nie ma co brać. Się wycwanił chłopak, bo na początku braliśmy ryby nawet 10 cm, a teraz wyrzuca 40 cm :P
Pozazdrościłam Tomkowi (zrezygnowałam nawet z jedzenia ciasteczek) i postanowiłam też coś złowić. Wymyśliłam, że jak zarzucę pierwszy raz to w zależności jakiego ryba będzie rozmiaru, to tak mnie Tomek kocha :P Tomek trochę się zestresował, ale ku jego i mojemu zdziwieniu wyciągnęłam rybę! Wprawdzie nie była kolosalnych rozmiarów, ale zawsze jakaś była :) Postanowiłam dać mu drugą szansę i zarzuciłam jeszcze raz. I co wyłowiłam z dna morza?! Rozgwiazdę! :)
Czyli z tego wyszło, że Tomek mnie jednak bardzo kocha, bo rozgwiazda jest milion razy fajniejsza niż dorsz! <3 A o to moja piękność (która śmierdząc suszy się na oknie):
A tutaj jeszcze kilka zdjęć z wczorajszego pikniku :)
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna