sobota, 22 grudnia 2012

"Dom otwarty" ≠ "Dom publiczny" :D

Koniec świata miał być, a jednak nie było :P Za to była nieplanowana mała imprezka :) Wpadł Zibi (niedoszły ojciec mojej córki :P), za nim Jolka, a za nimi Kamila z Wiktorem :D Potem jeszcze pojawił się Paszczak, moja siostra, a na końcu dołączył do nas Bodzio. I niespodziewanie zrobiła się imprezka. Na stole pojawiło się sushi, wódeczka oraz wigilijne placki. Jak się okazało dziś rano, nie było to zbyt dobre połączenie dla mojego Tomka :P

Jak widać, u nas w domu zawsze drzwi dla niespodziewanych gości stoją otworem :) Za sprawą mojej mamy oczywiście, która chętnie przygarnie każdego :) Wiktor, który moją mamę nazywa "ciocią", stwierdził, że on i Kamcia też chcieliby mieć taki "dom otwarty" :) Zuzia chyba ma to po babci, bo też uwielbia gości :) Jest w siódmym niebie, gdy przechodzi z ręki do ręki, od jednego wujka do drugiego, od jednej cioci do drugiej :) Towarzyska - po mamusi :)

I na zakończenie mix zdjęć z kilku dni :)

Na początek Zuzia z babcią Jasią:


Z babcią Halinką i przyszłą chrzestną:


A na koniec mój Teletubiś ♥

Komentarze (1):

Anonymous Ula pisze...

wczoraj tak sie napatrzylam na Zuzke, ze mi sie z tego wszystkiego dzisiaj snila :) buziaki dla wszystkich :)

23 grudnia 2012 02:17  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna