Byle do piątku
Jutro stuknie mój ósmy dzień pracy. Oj, żeby mi się chciało wstać tak, jak mi się nie chce... Pracować osiem dni pod rząd - zdecydowanie za dużo! A wiadomo, co za dużo, to niezdrowo :) Ale czego się nie robi, by miło spędzić weekend :) Już w piątek walimy na Stockholm! Oj, nie mogę się doczekać, bo w końcu zobaczymy się z Nadine i Reikiem! ♥ Smutno tu bez nich :( A pracy to faktycznie mam już po dziurki w nosie. Muszę odpocząć, bo zaczynam świrować :) Ostatnio nawet sama zastanawiałam się, czy wszystko ze mną w porządku :P Wracam z pracy, patrzę we wsteczne lusterko, za mną jedzie jakieś stare auto, a w nim PIES ZA KIEROWNICĄ! Na prawdę! I najgorsze było to, że faktycznie za kierownicą siedział pies :P Żeby się upewnić czy nie zwariowałam, spojrzałam jeszcze kilka razy, i on dalej tam był :) Jednak mi się nie wydawało :) Za kierownicą samochodu jadącego za mną na prawdę siedział pies! A myślałam, że już mnie w życiu nic nie zdziwi (odkąd pracuję w hotelu na prawdę wieeeele nieprawdopodobnych rzeczy już widziałam :P). A jednak! :) Muszę jednak sprostować, że później dojrzałam tam też człowieka, który tegoż psa trzymał na kolanach, więc kierowcą nie był pies, a jakiś facet :) Chciałam zrobić zdjęcie telefonem (żeby mi Tomek uwierzył :P), ale jak na złość, torebkę wrzuciłam na tylne siedzenie, centralnie za mną i nijak nie mogłam jej dosięgnąć (choć próbowałam niejednokrotnie). Szkoda, bo pies za kierownicą (jadącego auta) to rzadko spotykany widok :) Dziś wyjątkowo bez zdjęć. Dobranoc.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna