niedziela, 15 września 2013

Tiger (in the) Woods

Tiger Woods ze mnie żaden! Nawet w piłeczkę ciężko było trafić :P A jak już mi się ta sztuka jakimś cudem udała, to szybowała jakieś 40 metrów ;) Ale to i tak wyczyn, bo większość spadała zaraz przede mną :) Nic na szczęście nie uszkodziłam (choć kijem waliłam w podłoże zamiast w piłeczkę :P), ani nikogo nie raniłam (tu jednak też niewiele brakowało). Golf - fajna sprawa. Na pierwszy rzut oka wydaje się nudny, ale tak na prawdę wciąga jak nie wiem ;)
Po golfie grillowaliśmy i było całkiem sympatycznie :) Mówiąc w skrócie, dzień mile spędzony.  I pomimo tego, że to był piątek trzynastego nic się złego nie wydarzyło :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna