sobota, 11 stycznia 2014

Ciepły posiłek = parówka

Kolejna dziwna przypadłość przedszkolna: ciepły posiłek (TYLKO!) raz w tygodniu, a na obiad wtedy są... parówki :P Szału nie ma :D I dziwić się, że jak dziecko z przedszkola wraca, to by konia z kopytami najlepiej zjadło. Dobra, tyle "ciekawostek". Przechodzimy do zdjęć :)
Ta kuchnia to najlepsza zabawa w przedszkolu. Zuza potrafi przesiadywać tam godzinami. W sumie to się nie dziwię, sama chciałabym mieć taką zabawkę :P
A tu już Zuzia, która chciała niepostrzeżenie wynieść tego "maleńkiego" misia ze sklepu. Muszę przyznać, że niewiele brakowało i by jej się to udało.
Te dzisiejsze zdjęcia to każde z innej parafii :P Te z przedszkola, tamte ze sklepu, kolejne z basenu, a jeszcze inne pokazujące Zuzannową twórczość :)
To był pierwszy Zuzi obrazek :) Ach, jakie piękne te kreski :P A to kolejny :) Ten mi się akurat baaaardzo podoba ♥
A skoro już jesteśmy przy "sztuce" to pochwalę się, co Zuzia zrobiła w przedszkolu:
A to jej przedszkolna bojowa mina ♥
A tak zęby pokazuje:
A tu chce się wydostać z kojca, zjadając go :)
I kolejne fotki ni z gruchy ni z pietruchy :D
Ja bym się na miejscu Zuzy ze dwa razy ze strachu zesikała zjeżdżając z tej rury. Mam nadzieję, że to dziecię nie odziedziczyło po mnie strachu do wszystkiego, czego prędkość przekracza 5km/h :P
I taki wywód na koniec, że za ciepło to dziś nie było. Nasz domowy termometr pokazywał -13, a w Bardufoss, oddalonym zaledwie 2 godziny jazdy stąd, było "jedynie" -32,5 stopnia! Tak mała odległość, a tak olbrzymia różnica temperatur. Jak sobie pomyśleliśmy, że musimy z samochodu wyjść na taki mróz, to aż nam się basenu odechciewało :P Ale jakoś przeżyliśmy :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna