Bananowy miś
Jestem nienormalna :P Piekę placka o jedenastej w nocy! Przed okresem mam ostatnio niepohamowane chęci na wszelakie pieczenie czy gotowanie :P Ach te hormony! :D Zupa już ugotowana. Trochę dziwna w smaku wyszła, ale da się zjeść :) Jednak ona nie wystarczyła aby zaspokoić mojego "głoda" i zachciało mi się piec. A że od kilku dni mam chrapkę na "chlebek bananowy" z przepisu Ani i Krzysia (http://www.wix.com/kulinarne/pogawedki#!__lakocie/slodkie-pieczywo/vstc7=chlebek-bananowy) to postanowiłam wreszcie go upiec. Czy wyjdzie i czy będzie jadalny? Nie wiem, bo trochę pozmieniałam w przepisie :P Nie miałam octu, to dałam soku z cytryny. Nie miałam aż 1/3 kostki masła, to dałam tyle ile miałam, czyli prawie nic :P Nie miałam płatków migdałowych, to dałam płatki czekoladowe. Orzechy miałam, ale nie dałam aż tyle ile było podane w przepisie, bo mi ich szkoda było :) Mam ich tylko mały woreczek zakupiony na krośnieńskiej targowicy przy okazji kupowania majtek (tak, tak, orzechy były na tym samym stoisku co majtki i skarpetki :P), a może mi się jeszcze do jakichś innych słodkości przydadzą. No więc muszę z nimi bardzo ostrożnie :) Co najważniejsze, według przepisu ma to być "chlebek bananowy", ale że u mnie zawsze pojawia się jakieś "ale" (:D) to wedle mojego (zmodyfikowanego) przepisu będzie to "placek bananowy", bo nie mam foremki na chleb :P Ale za to użyłam śliczną blachę przypominającą misia :) Kupiłam ją niedawno we Fretexie. Już kiedyś miałam identyczną na oku w jednym z supermarketów, ale była droga, więc sobie odpuściłam jej zakup. Jednak udało mi się wypatrzyć taką samą i za dużo niższą kwotę! Opłacało się poczekać :)
Jak tak dalej pójdzie to nazbiera mi się niezła kolekcja blach do pieczenia. Mam już blachę misia, blachę serce i zwyczajną okrągłą blachę (kupioną razem z misiową).
Dobra, ja tu gadu-gadu a mój "bananowy miś" się przypieka. Idę podglądnąć przez szybkę czy już jest gotowy, bo czas pieczenia dobiegł końca kilka minut temu.
Błagam tylko, żeby był jadalny! Już nawet nie musi być smaczny, byleby tylko dało się go zjeść :P
Chwila prawdy... Tu powinny pojawić się werble, hehe.
Wygląda niesamowicie! Aż mu zdjęcie zrobię :) O proszę!
Tu jeszcze w piekarniku:
A tu w wersji "od dupy strony" :)
Tu wersja "z przodu"
Dam jeszcze "od dołu", żebyście zobaczyli, że ma buzię :)
Aż szkoda mi go kroić, bo jest taki ładny :P Boję się, że w środku mógł się nie upiec. Zobaczymy.
Odgryzłam mu lewą łapkę ^^ Po prostu PY CHO TA!!!
Ok, czas do łóżka. Życzę słodkich snów! Po tak pysznym "misiu bananowym", który pierwotnie miał być bananowym chlebem, moje będą na bank słodkie! :D Niebo w gębie! Skończę tylko tę słodką łapkę i zmykam.
Jak tak dalej pójdzie to nazbiera mi się niezła kolekcja blach do pieczenia. Mam już blachę misia, blachę serce i zwyczajną okrągłą blachę (kupioną razem z misiową).
Dobra, ja tu gadu-gadu a mój "bananowy miś" się przypieka. Idę podglądnąć przez szybkę czy już jest gotowy, bo czas pieczenia dobiegł końca kilka minut temu.
Błagam tylko, żeby był jadalny! Już nawet nie musi być smaczny, byleby tylko dało się go zjeść :P
Chwila prawdy... Tu powinny pojawić się werble, hehe.
Wygląda niesamowicie! Aż mu zdjęcie zrobię :) O proszę!
Tu jeszcze w piekarniku:
A tu w wersji "od dupy strony" :)
Tu wersja "z przodu"
Dam jeszcze "od dołu", żebyście zobaczyli, że ma buzię :)
Aż szkoda mi go kroić, bo jest taki ładny :P Boję się, że w środku mógł się nie upiec. Zobaczymy.
Odgryzłam mu lewą łapkę ^^ Po prostu PY CHO TA!!!
Ok, czas do łóżka. Życzę słodkich snów! Po tak pysznym "misiu bananowym", który pierwotnie miał być bananowym chlebem, moje będą na bank słodkie! :D Niebo w gębie! Skończę tylko tę słodką łapkę i zmykam.
Komentarze (2):
super cieszę się że smakował i wyszedł mimo modyfikacji pozdro!!
Dzięki za linka do strony Ani i Krzysia. Już jest w zakładce ULUBIONE :)
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna