poniedziałek, 21 listopada 2011

No to sru (fru)!

ZERO!...
Odliczanie dobiegło końca, a to oznacza tylko jedno. Że lecimy do domu! Oł je! :) Aż chciałoby się zaśpiewać:
„I’m coming home
I’m coming home
tell the World I’m coming home!...”

Szkoda tylko, że nie mogę zaśpiewać sobie „I'm driving home for Christmas...” ;( Ale to może za rok. Nie może, ale na pewno! :)

A teraz ZADZIERAM KIECĘ I LECĘ! Nie możemy się przecież spóźnić na samolot. O godzinie piątej minut trzydzieści przyjeżdża po nas mąż Nadine i zabiera nas na lotnisko.

Do zobaczyska w Polsce o 11:30 :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna