Ogórek, ogórek, ogórek...
Jezu, jakie mam zachcianki! Z Zuzią tak nie było. A teraz? Za słoik ogórków kiszonych oddałabym wszystko :) Na szczęście są jeszcze ludzie dobrego serca, którzy dzielą się swymi polskimi zaskórniakami :D W sumie to niekoniecznie muszą być ogórki. Wystarczy nawet trochę wody z ogórków czy kapusta kiszona. Byleby kwaśne było :) Chociaż zachcianki mam różne. Słonego też mi się chce jak cholera, hehe. W zeszłym tygodniu, o dziesiątej w nocy gotowałam (cztery!) pierogi z kapustą i grzybami, kiedy indziej, o jedenastej w nocy, żurek z suszonymi grzybami, a jeszcze wcześniej, o drugiej rano chciało mi się popcornu :P Masakra! :) Ale nic nie przebije zachcianki z poprzedniego tygodnia. Chciało mi się jabłka, ale nie takiego zwykłego ze sklepowej półki. Chciałam jabłko prosto z drzewa! LOL!
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna