niedziela, 18 września 2011

Sobotni obiad z Amy

Na sobotnie popołudnie zaprosiliśmy na obiad naszą norweską znajomą. Nic by w tym dziwnego nie było, oprócz faktu, że ona w listopadzie skończy 80 lat! :) Fajną mamy koleżankę, co? :) Bardzo sympatyczna kobietka, którą poznaliśmy niedługo po przyjeździe do Norwegii (Tomek kosił jej trawę, a ja podcinałam żywopłot :P). Po skończonych pracach ogrodowych zostaliśmy zaproszeni przez Amy (bo tak ma na imię nasza "norweska babcia") na herbatkę, kanapki i ciastka, i od tamtej pory się przyjaźnimy. Dzwonimy do siebie, odwiedzamy... Jak mogę opisać Amy jednym zdaniem? Uwielbia kamienie (ma kilka gablotek z kamieniami z różnych stron świata, a wczoraj daliśmy jej jeden kamień znaleziony podczas jednej z naszych wycieczek, aż się biedna popłakała) i świetnie mówi po angielsku! Z wyglądu przypomina mi trochę aktorkę, która grała starszą Rose w "Titanicu" :) A wszystko przez jej niesamowicie niebieskie oczy i krótkie kręcone białe włosy! Ma tylko drobniejszą budowę ciała i jest w pełni sił :) Muszę powiedzieć, że jak na swój wiek trzyma się znakomicie! :) Niejedna dwudziestka może pozazdrościć naszej norweskiej babci sprawności i... figury :)
Na obiad przygotowaliśmy steki z talarkami i pieczarkami w sosie Tzatziki, a na deser, moje ulubione, - gofry! Mmmm, palce lizać :) Amy bardzo smakowało, co można było poznać po jej setnych podziękowaniach. Nawet dzisiaj jeszcze dzwoniła, aby kolejny raz podziękować :) Świetna kobieta! Ma jednak jedną wadę. Nie potrafi gotować :P I przez to zawsze zaprasza nas na herbatę i kupne ciasto :)

A propos ciastek, właśnie jedno piekę :) Przynajmniej staram się :) Ania (moja szwagierka) dała mi przepis na ciasto marchewkowe i jeszcze jakieś 10 minut i wyciągam blachę z piekarnika. Zobaczymy co z tego wyjdzie :P Pachnie ładnie, ciekawe czy tak samo dobrze smakuje...

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna