piątek, 11 listopada 2011

11.11.11.

Nie wiem dlaczego, ale taka data jak dzisiejsza wzbudza we mnie może nie tyle strach, co pewien niepokój. Ciężko jest mi wytłumaczyć przyczynę moich lęków :P Być może jest to związane z tym, że wpajano nam, że liczby posiadają własną symbolikę i można je interpretować na różne sposoby. I tak, na przykład, 4 wyglądem przypomina krzesło, 2 łabędzia, a 1 nie wypada najlepiej w tym zestawieniu, bo to wypisz wymaluj kosa :/ A kosa nie jest kojarzona jako coś dobrego. Zabrzmiało niezbyt optymistycznie, wiem, ale jakieś takie czarne myśli chodziły mi po głowie. Mam tylko głęboką nadzieję, że nic złego się nie wydarzy. Wenę do tego posta dostałam w drodze do pracy i swoje "złote myśli" zapisywałam w telefonie, żeby nie zapomnieć :) Jak dotąd nic się nie stało (odpukać w niemalowane:P). Nic na to nie poradzę - przesądna jestem i tyle :P Wierzę w magiczną moc czterolistnej koniczyny, przynoszącej szczęście podkowy i szczególną moc kominiarza :) Jak najbardziej wierzę też w moc spadających gwiazd, które pomagają w urzeczywistnieniu naszych marzeń :) A żeby równowaga w przyrodzie została zachowana, to wierzę też w te złe znaki, takie jak czarny kot przechodzący drogę, przejście pod słupem czy drabiną :P I nigdy się nie wracam, bo wiem, że to przynosi pecha! A jak nie mam wyjścia i muszę się wrócić, to zawsze siadam, żeby odczarować pecha :P Taka już sobie jestem DZIWNA JA :D




Zdradzę Wam jeszcze jeden sekret :P Wierzę w Świętego Mikołaja i Zębową Wróżkę :P

A wracając do normalnego życia to niedawno wróciłam z pracy, Tomek robi mielone (u mnie w domu nazywane "sznyclami") i idę się umyć, bo pewnie niezbyt ładnie pachnę :P

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna