W głębinach mórz
Korzystając z uroków świątecznej przerwy postanowiliśmy ruszyć dupska i wyruszyliśmy na podbój miasta :) Wczoraj zaplanowaliśmy sobie wycieczkę do Polarii. A o to bardzo charakterystyczny budynek tego muzeum-fokarnii. Nie wiem jak to nazwać, bo z jednej strony to takie muzeum, ale jest też tam basen z fokami i mnóstwo przeróżniastych zwierzątek morskich w akwariach. Z wyglądu przypomina trochę przewrócone kostki domina:
Poprosiliśmy o studenckie bilety, a że jesteśmy w Norwegii, to nikt o legitymację studencką nie poprosił, i tym sposobem zaoszczędziliśmy trochę koron :) Za jeden bilet wyszło jakieś 35 złotych, więc tragedii jeszcze nie ma :) Polaria nie jest duża, ale warto tam zaglądnąć. Możemy zobaczyć bardzo fajne (ale niekiedy bardzo brzydkie) żyjątka morskie, foki (jak już wyżej wspomniałam), kraby, krewetki i wiele innych ciekawych stworzonek, które na co dzień nie jesteśmy w stanie zobaczyć :) Fajnym pomysłem jest też kino panoramiczne, które co pół godziny wyświetla film o Svalbardzie. Można na kilkanaście minut przenieść się w spowitą lodem krainę niedźwiedzi. Ukradkiem udało nam się zrobić zdjęcie 5-częściowego ekranu.
I przez Polarię zachciało mi się mieć akwarium :P Już od kilku lat marzy mi się małe cudeńko ze ślicznymi rybkami. Może moje marzenie się kiedyś spełni :)
Pokażę Wam teraz mieszkańców (brzydali :P) zimnego północnego morza!
Krab-gigant:
I śliczne foczki. Były dwie małe i dwie duże. Co ciekawe, jedna z tych dorosłych nazywa się tak samo jak Tomka kierowniczka :P
Buziaki foczek :)
Ta ważyła ponad 300 kilogramów!
"Żółwik" z trenerką :D
Na koniec zwiedzania paszcza niedźwiedzia polarnego:
Przy wyjściu musiałam zaglądnąć do muzealnego sklepiku i jako, że nie mogłam wyjść z niego z pustymi rękami, to kupiłam album o Norwegii (po polsku). Zaraz po tym ruszyliśmy dalej w miasto. O tak wygląda główna ulica na wyspie. Nie dziwcie się, że nie ma śniegu na chodnikach. Są one ogrzewane :)
Wycieczkę zakończyliśmy wizytą w najbardziej wysuniętym na północ Burger Kingu. Skusiła nas promocja na hamburgery za 14 koron (czyli jakieś 7 złotych) :)
Poprosiliśmy o studenckie bilety, a że jesteśmy w Norwegii, to nikt o legitymację studencką nie poprosił, i tym sposobem zaoszczędziliśmy trochę koron :) Za jeden bilet wyszło jakieś 35 złotych, więc tragedii jeszcze nie ma :) Polaria nie jest duża, ale warto tam zaglądnąć. Możemy zobaczyć bardzo fajne (ale niekiedy bardzo brzydkie) żyjątka morskie, foki (jak już wyżej wspomniałam), kraby, krewetki i wiele innych ciekawych stworzonek, które na co dzień nie jesteśmy w stanie zobaczyć :) Fajnym pomysłem jest też kino panoramiczne, które co pół godziny wyświetla film o Svalbardzie. Można na kilkanaście minut przenieść się w spowitą lodem krainę niedźwiedzi. Ukradkiem udało nam się zrobić zdjęcie 5-częściowego ekranu.
I przez Polarię zachciało mi się mieć akwarium :P Już od kilku lat marzy mi się małe cudeńko ze ślicznymi rybkami. Może moje marzenie się kiedyś spełni :)
Pokażę Wam teraz mieszkańców (brzydali :P) zimnego północnego morza!
Krab-gigant:
I śliczne foczki. Były dwie małe i dwie duże. Co ciekawe, jedna z tych dorosłych nazywa się tak samo jak Tomka kierowniczka :P
Buziaki foczek :)
Ta ważyła ponad 300 kilogramów!
"Żółwik" z trenerką :D
Na koniec zwiedzania paszcza niedźwiedzia polarnego:
Przy wyjściu musiałam zaglądnąć do muzealnego sklepiku i jako, że nie mogłam wyjść z niego z pustymi rękami, to kupiłam album o Norwegii (po polsku). Zaraz po tym ruszyliśmy dalej w miasto. O tak wygląda główna ulica na wyspie. Nie dziwcie się, że nie ma śniegu na chodnikach. Są one ogrzewane :)
Wycieczkę zakończyliśmy wizytą w najbardziej wysuniętym na północ Burger Kingu. Skusiła nas promocja na hamburgery za 14 koron (czyli jakieś 7 złotych) :)
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna