niedziela, 5 lutego 2012

Żrę żur :P

Jak ten czas szybko płynie. Wydawało mi się, że najdalej przedwczoraj dodałam wpis na blogu, a tu już dzisiaj 5 luty :/ O siet, opuściłam się w pisaniu :P Postaram się poprawić :P Właśnie kończę drugi talerz żurku, który jakimś cudem udało mi się wczoraj ugotować. Mówię "jakimś cudem", bo okazało się, że termin spożycia zakwasu przywiezionego z Polski minął dobry miesiąc temu :P Ale chyba to nawet pomogło, bo żurek smakowo lepszy wyszedł :)
Od kilku dni mamy już Ulę, więc nam raźniej się zrobiło :) Intensywnie zaczęły się poszukiwania pracy i własnych czterech kątów :) Trzymamy mocno kciuki za powodzenie :) Mam nadzieję, że doczekam się też takiego momentu, w którym będziemy mieli już koło siebie wszystkich naszych znajomych! :D Ale byłoby świetnie. Może kiedyś... :D
Wczoraj Tomek sam pojechał na narty. Wiem, że miałam mu towarzyszyć jako jego nadworny fotograf, ale okazało się, że wybiera się z nim koleżanka z pracy, więc (nie ukrywam), że się troszkę ucieszyłam, bo nie musiałam marznąć na mrozie :P A korzystając z okazji, że go nie było, przygotowałyśmy z Ulką urodzinowe przyjęcie-niespodziankę :) Posiedzieliśmy do 2 nad ranem, pogadaliśmy, pośmialiśmy i poszliśmy spać. No oczywiście nie mogło zabraknąć też polskiej wódki. Kaca dzisiaj nie ma nikt :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna