niedziela, 28 kwietnia 2019
poniedziałek, 22 kwietnia 2019
Wielki Tydzień na Kanarach
Leżing, plażing, smażing czas zacząć!
"Must have" każdych wakacji, czyli zdjęcie w podskoku zaliczone! :)
Jednego dnia zrezygnowaliśmy z plażowania i wybraliśmy się do "Palmitos Park", gdzie w sumie największą atrakcją były delfiny. Ogród zoologiczny natomiast nie zachwycał. Szczerze mówiąc był chyba jednym z najnudniejszych parków w jakim kiedykolwiek byliśmy. Jednak decydując się na wizytę w zoo najlepiej kupić bilety na internecie, bo są dużo tańsze, ale należy pamiętać, że są ważne dopiero dnia kolejnego. Na lotnisku można też dostać ulotkę ze zniżką na wstęp dla dziecka. Nasza papierowa zniżka została w pokoju hotelowym, a o internetowym rabacie dowiedzieliśmy się przed bramą parku, więc niestety musieliśmy zapomnieć o tańszym wstępie :P
Po drodze mijaliśmy gokarty. Mąż mój nie mógł przejechać obojętnie :) Wizyta na torze kartingowym również wpisała się do obowiązkowego planu każdej zagranicznej wycieczki:
Jeździli wszyscy, oczywiście oprócz mnie :)
Dominik nurkuje, hehe:
Można i tak :D
A tu już w drodze na rejs katamaranem:
Domiś to się niczego nie boi!
Skusił się nawet na skuterową przejażdżkę (przepływkę?) z kapitanem statku! Nie straszne mu były nawet "lekiny" :D
Innym razem pojechaliśmy na wydmy do Maspalomas:
Jak widać na załączonym obrazku rodacy dotarli również na Wyspy Kanaryjskie :(
Tygodniowe wielkanocne wakacje na "Ganka Kanka" (jak Dominik nazywa Gran Canarię :P) dobiegły końca (a szkoda!) i trzeba było wrócić do białej norweskiej rzeczywistości. Czemu białej? Bo Północ jeszcze pokryta śniegiem :/ Przylecieliśmy wprost na wielkanocne śniadanie!
"Must have" każdych wakacji, czyli zdjęcie w podskoku zaliczone! :)
Jednego dnia zrezygnowaliśmy z plażowania i wybraliśmy się do "Palmitos Park", gdzie w sumie największą atrakcją były delfiny. Ogród zoologiczny natomiast nie zachwycał. Szczerze mówiąc był chyba jednym z najnudniejszych parków w jakim kiedykolwiek byliśmy. Jednak decydując się na wizytę w zoo najlepiej kupić bilety na internecie, bo są dużo tańsze, ale należy pamiętać, że są ważne dopiero dnia kolejnego. Na lotnisku można też dostać ulotkę ze zniżką na wstęp dla dziecka. Nasza papierowa zniżka została w pokoju hotelowym, a o internetowym rabacie dowiedzieliśmy się przed bramą parku, więc niestety musieliśmy zapomnieć o tańszym wstępie :P
Po drodze mijaliśmy gokarty. Mąż mój nie mógł przejechać obojętnie :) Wizyta na torze kartingowym również wpisała się do obowiązkowego planu każdej zagranicznej wycieczki:
Jeździli wszyscy, oczywiście oprócz mnie :)
Dominik nurkuje, hehe:
Można i tak :D
A tu już w drodze na rejs katamaranem:
Domiś to się niczego nie boi!
Skusił się nawet na skuterową przejażdżkę (przepływkę?) z kapitanem statku! Nie straszne mu były nawet "lekiny" :D
Innym razem pojechaliśmy na wydmy do Maspalomas:
Jak widać na załączonym obrazku rodacy dotarli również na Wyspy Kanaryjskie :(
Tygodniowe wielkanocne wakacje na "Ganka Kanka" (jak Dominik nazywa Gran Canarię :P) dobiegły końca (a szkoda!) i trzeba było wrócić do białej norweskiej rzeczywistości. Czemu białej? Bo Północ jeszcze pokryta śniegiem :/ Przylecieliśmy wprost na wielkanocne śniadanie!