sobota, 15 czerwca 2013

Zuza i Gienek za kratkami

Zuzia bardzo chce już chodzić. Nie leżeć, nie siedzieć, nie raczkować, lecz chodzić. No i teraz już trzeba mieć oczy dookoła głowy, a co więcej przydałaby się jeszcze jedna para rąk :) Szkoda, że w momencie, gdy świeżo upieczonej mamie zaczyna się produkcja mleka, nie wyrasta też dodatkowa para kończyn górnych :P
 
I zaczną się już siniaki, guzy i obtarcia. Żeby trochę załagodzić bolesne skutki stawiania pierwszych kroczków, zamówiłam na Allegro kask ochronny do nauki chodzenia firmy Thudguard :P Czego to ludzie nie wymyślą :) Ale to jest (a raczej będzie) strzał w dziesiątkę. Przynajmniej Królewna sobie głowy nie rozbije ;) Kask już czeka na Zuzię w Polsce. Zamówiłam w kolorze liliowym, ale przez pomyłkę przysłali mi niebieski. Tak to wygląda:
Już za niedługo Zuza będzie w takim czymś pomykać :)

środa, 12 czerwca 2013

Jestem sobie ogrodniczka...

Mam swój mini ogródek :) Rośnie tam koperek, pietruszka i szczypiorek. Pewnie jakby nie moja mama, to by nasiona do tej pory w saszetkach leżały, a ziemia do nich - w ogrodniczym :P Mama zasadziła, no i są :) Mam tylko nadzieję, że uda mi się je wyhodować :) Że ich nie zasuszę, albo co gorsze, mi nie zgniją z nadmiaru wody :P U mnie to wszystko możliwe.
I znowu Zuzię zabrakło na blogu :) Tym razem Kwiatuszek i jej Converse. Ja sama nie mam, a ONA już ma :) Przedtem tak próbowałam zliczyć ile par butów ma Zuzia. Tak pi razy drzwi ma ich coś ponad 20 :P Pewnie jest ich więcej, ale nie chce mi się iść na górę i tego sprawdzać :P
Jednak buciki i tak najlepiej smakują :)
A to zdjęcie jeszcze z urodzin wujka Krzyśka z 7 czerwca. Tym razem Zuzia zjada ciocię Maritę. Mysza gryzie wszystko i wszystkich, a zębów jak nie było, tak nie ma.
Nie mogę się rozpisywać, bo musimy iść Zuzię kąpać, więc kończę. Do następnego wpisu :)

sobota, 8 czerwca 2013

W krainie radości

Bawiliśmy się dzisiaj jak dzieci :) Lubię wesołe miasteczka! Zuzia jeszcze na kolejki czy karuzele za mała, więc my nadrabialiśmy :) Myślę jednak, że powinno się czasami trochę nazwę "wesołe miasteczko" zmienić na "straszne miasteczko" :P Nerwy szarpią niektóre "zabawki" :) Dobrze, że ja wymiotuję na każdego rodzaju karuzelach, więc miałam dobrą wymówkę, żeby na nie nie pójść :) Omijałam je z daleka! 
Na to coś, które nazywało się G-Force nawet Tomka namówić się nie dało :P Chyba coś w tym jest, że im człowiek starszy, tym się bardziej wszystkiego boi :P

 
Zuzia nas bacznie obserwowała :)
Na to jednak Tomek się skusił i zabrał ze sobą Maritę :) Edłąrdo wymiękł, jak i ja :) Za żadne skarby bym na to nie wsiadła! Po pierwsze zarzygałabym pół świata, a po drugie umarła na zawał pewnie z pięć razy :P
Oni jednak poszli! Szacun! :) Siedzą tam, pierwsi z prawej:
Aż włosy dęba stawały :)
 Na tym zdjęciu niżej wyglądają jakby chcieli stamtąd uciec :)
 No i udało się! Żyją! :) Widzicie jacy szczęśliwi?! :) Odważyli się, spróbowali i już pewnie nigdy więcej na to nie dadzą się namówić :P
Jestem i ja :) Na gąsienicy dla dzieci :P Jest też Tomek i Edłardo, hehe. Trochę dziwnie się ludzie na nas patrzyli, ale co tam. Ja nawet na tym się bałam :P I na dodatek, przypięta nie byłam :( Mogłam wypaść :P Pan obsługujący "gąsienicę" nie zamknął naszego zabezpieczenia, bo Tomek jest za duży i by się nie zmieścił :P Tym razem Marita stała na straży Zuzi :)
 
Oprócz "gąsienicy" byłam jeszcze na autkach :)
Do bloga już dawno nie zaglądałam i tym samym nie miałam okazji dodać zdjęć Zuzi sprzed paru dni. Oto i nasza najukochańsza Gwiazdeczka! 
 
Nareszcie zdecydowaliśmy, gdzie jedziemy na wakacje! Po długich namysłach wybraliśmy Włochy, a dokładniej - Sycylię. Już odliczam dni :)

niedziela, 2 czerwca 2013

Dzień Dziecka

Nasze Dziecko miało wczoraj swoje święto :) Muszę się przyznać, że prezentami Zuzy nie zalaliśmy. Chciałam. Bardzo chciałam. Ale na prawdę nie mogłam nic wymyślić, co jej można było kupić. Ona wszystko ma! :) I dlatego też dostała od nas basen :P Basenu jeszcze nie miała, hehe.  Ale obiecuję, że w następny Dzień Dziecka, gdy będzie już o rok starsza, zaszalejemy :)

 

Na dalekiej Północy ciężko o upalne lato, więc o kupnie basenu nigdy nie myśleliśmy :P A jednak, świat zwariował i mamy upały, jakich Norwegowie nigdy nie widzieli! Każdego dnia padał nowy rekord temperatury, a w Dzień Dziecka termometry pokazały aż 30 stopni! Niewiarygodne! Okazało się, że ostatni tak gorący dzień zanotowano ponad 30 lat temu! My to jednak szczęście mamy :) Ciepłe kraje mogą się schować :P Nie mogliśmy tego nie wykorzystać. Chcieliśmy spędzić czas tylko z Zuzią i pojechaliśmy na rodzinny wypad za miasto. Zapakowaliśmy samochód i ruszyliśmy na poszukiwania jakiegoś fajnego miejsca :) Znaleźliśmy ich nawet kilka ;)












My też jesteśmy dziećmi :) I sami sobie zrobiliśmy prezent :P Oto i on:


VW Passat :) Marzenie Tomka się spełniło :) Wydaliśmy na niego fortunę (ale cóż poradzić, Norwegia drogim krajem jest :P), ale nie żałujemy :) Autko cudo!