poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Tymczasem w Norwegii :)

Post dla tych, co nie wierzą, że w norweskich przedszkolach dzieci mogą wszystko :)
Kąpiel po kolana w kałuży - bezcenna :D
Błoto też jest fajne :) Można się w nim paplać, można też go zjeść :P

sobota, 26 kwietnia 2014

Z ziemi polskiej na biegun

Wróciłyśmy do krainy śniegu. A w Polsce było tak fajnie, tak ciepło. Nawet się trochę opaliłyśmy (przez parę dni było nawet 30 stopni - TROPIKI!). Nie kłamię:
I nawet na grilla się załapałam :D Nie ma jak karkóweczka :)
W odwiedziny do Zuzi przyjechała przesłodka Lenka ♥ Jak widać dziewczyny świetnie się razem bawiły :) Jest komórka, jest impreza :)
Ktoś głodny im towarzyszył:
Jest jedzenie, jest i Bruder, hehe.
Dwa tygodnie zleciały zdecydowanie za szybko i musiałyśmy znowu pakować walizy. Trzeba było wracać do Tomusia :) Dwudziesty ósmy lot już za Zuzanną. TURYSTKA :D
No i już w domku :)
Trzeba było powrócić do grubych swetrów i zimowych kombinezonów :/ Wiosno, gdzieś Ty?!

środa, 23 kwietnia 2014

Na dancingu tańczą goście, na na, na

Ledwo spod stołu wystaje, a już na dancingu była :) W Lany Poniedziałek odwiedziliśmy Iwonicz Zdrój, malowniczą miejscowość sanatoryjną położoną zaledwie 17 km od Krosna, w której sercu stoi "Krakowiak" - imprezownia dla emerytów i rencistów :) Chociaż nie powiem, młodych czasem też tam można spotkać :) Sama na dancingu byłam kilka razy :D Disco Polo z głośników leci, a na parkiecie ludzie jakby żywcem z jakiegoś wesela wzięci :P Nasza królowa parkietu:
A wcześniej na deptaczku:

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Śniadanie Wielkanocne

A po śniadaniu trzeba się trochę poruszać :)
Pieski też postanowiły dotrzymać nam towarzystwa :)
A po króciutkim spacerku czas na leżakowanie w Zuzannowym domku :D
Dobra rada dla dziadków - nie bierzcie swoich wnucząt do supermarketu :P
Zgadnijcie kto przyleciał z Norwegii? :D Ewa w szaliku, Brygida w czapce, a Zuzanna w sukience z krótkim rękawkiem :D
Siostry :)

sobota, 19 kwietnia 2014

Baby, ach te baby!

Kolejne Święta Wielkiej Nocy i kolejne kulinarne katastrofy :P Z Dagmarą w kuchni zawsze jest ciekawie :) Jak już tradycji stało się zadość, piekłam babki. Niby wydaje się mało skomplikowane, a jednak mi zawsze coś nie wyjdzie. Choć nie mogę powiedzieć, że wszystkie babki były nie do zjedzenia. Upiekłam trzy. Pierwsza była przepyszna. I na niej powinnam zakończyć swą karierę :) Druga wylądowała w koszu, a trzecia trochę zakalcowata, ale da się zjeść i nawet w miarę ładnie wygląda :P
Po tej cytrynowej babce zostało tylko wspomnienia :) Świąt nie doczekała :)
Ta, z kolei, piaskowym zakalcem się zwie :D
A sernik jak najbardziej udany. Szkoda tylko, że nie mój, a mamy :) Mój jest tylko zając :)
Na blogu dziś królują baby, więc i moja babeczka musiała się pojawić ♥
Idziemy święcić...
Z naszych starych drewnianych jaj zostało już tylko jedno :(

czwartek, 17 kwietnia 2014

Kominek

Babcia zrobiła Zuzi komin :)