wtorek, 25 grudnia 2012

Święta, Święta

Pierogi, żurek, kapusta z grochem, placki, placki i jeszcze raz placki :) A dziś indyk i znowu placki, placki :D I dupa rośnie. W spodnie się już nie mieszczę :/ Zrobiłam błąd. Kupiłam sukienkę na chrzest parę dni temu i teraz nie dam sobie ręki uciąć, że się w nią zmieszczę :P

Nie mam czasu na pisanie, ale udało mi się kilka zdjęć zrobić :)
Jak widać Zuza rośnie jak na drożdżach na tym polskim jedzeniu :)


All I want for Christmas is YOU!



Siadać chcę!


A mówią, że jaki ojciec, taki syn. Nie prawda! Jaki ojciec, taka córka :D Zasypianie przy książce ma na bank po tacie :)

sobota, 22 grudnia 2012

"Dom otwarty" ≠ "Dom publiczny" :D

Koniec świata miał być, a jednak nie było :P Za to była nieplanowana mała imprezka :) Wpadł Zibi (niedoszły ojciec mojej córki :P), za nim Jolka, a za nimi Kamila z Wiktorem :D Potem jeszcze pojawił się Paszczak, moja siostra, a na końcu dołączył do nas Bodzio. I niespodziewanie zrobiła się imprezka. Na stole pojawiło się sushi, wódeczka oraz wigilijne placki. Jak się okazało dziś rano, nie było to zbyt dobre połączenie dla mojego Tomka :P

Jak widać, u nas w domu zawsze drzwi dla niespodziewanych gości stoją otworem :) Za sprawą mojej mamy oczywiście, która chętnie przygarnie każdego :) Wiktor, który moją mamę nazywa "ciocią", stwierdził, że on i Kamcia też chcieliby mieć taki "dom otwarty" :) Zuzia chyba ma to po babci, bo też uwielbia gości :) Jest w siódmym niebie, gdy przechodzi z ręki do ręki, od jednego wujka do drugiego, od jednej cioci do drugiej :) Towarzyska - po mamusi :)

I na zakończenie mix zdjęć z kilku dni :)

Na początek Zuzia z babcią Jasią:


Z babcią Halinką i przyszłą chrzestną:


A na koniec mój Teletubiś ♥

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Zapowiedź sesji

Odkryłam, że na stronie internetowej Lullabee studio pojawiło się jedno zdjęcie z sesji Zuzanny :) To tylko zapowiedź, ale nie mogłam się oprzeć, żeby nie pokazać :)


Nie myślcie, że Ona tak słodko spała cały czas :P Sen trwał jakieś 10 minut :)

niedziela, 16 grudnia 2012

W kokonie fajnie jest

Nie ma to jak babcia i jej zdolne ręce, spod których wychodzą takie cudeńka :)


Wystarczy, że coś fajnego znajdę w internecie, mówię mamie, a ta od razu zabiera się do roboty :) Dla Zuzi wszystko :) Ten kokon wprawdzie jeszcze nie jest skończony, bo brakuje mu jeszcze pompona na czubku (jutro pokażę gotowe dzieło), ale i tak już jest prześliczny. Niunia wygląda w nim jak larwa motylka :D

A tu z ciocią Ewą:


I Zuzia w jednej z sukienek zrobionych na drutach przez moją mamę :)


piątek, 14 grudnia 2012

Dom

Jestem w domu i dobrze mi z tym :) To nic, że jeszcze nie miałam czasu odetchnąć, bo cały czas coś robię, albo gdzieś jadę :P Dzisiaj nawet zaniosło mnie aż do Rzeszowa. Zuzia miała sesję zdjęciową. Czarno widzę jej efekty, bo Zuzanna nie była w najlepszym humorze i za żadne skarby nie chciała się fotografować :) Ale może chociaż z kilka ładnych ujęć się znajdzie. Musi! :D A jak nie, to na pewno złe minki nadrobi strojami zrobionymi na drutach przez moją mamę, w które Zuza była odziana :) Dowiem się jednak dopiero za rok, bo zdjęcia odbieram w styczniu.

A teraz zagadka :) Po czym poznać, że Dagmara jest w domu?
Odpowiedź jest bardzo prosta :P
Bo nie ma gdzie siąść :P (a nawet powiedziałabym, że nie ma gdzie stanąć)

wtorek, 11 grudnia 2012

Nie ogarniam!

Choćby skały srały, to się nie spakuję :/ No, nie dam rady! Za nic w świecie nie wejdzie mi do walizki, to co muszę zabrać. Nie wspominam już nawet o rzeczach, które chciałabym ze sobą wziąć! Porażka jakaś! :/ Nie mam zielonego pojęcia, jak ja to zrobię. Zdecydowaliśmy, że Tomek weźmie ze sobą dwie walizki i zabierze rzeczy, które mi się już nie zmieściły, ale tyle tego jest, że przydałoby się jeszcze z pięć walizek :P Nic tylko siąść i płakać :) Wylot coraz bliżej a moje pakowanie zatrzymało się w martwym punkcie :P Już sama nie wiem, co mam jeszcze z tego bagażu wyrzucić, żeby zmieścić tam 6 kilo ryb. A gdzie miejsce na moje ubrania i buty? Nawet prezenty musiałam wyciągnąć. A tak chciałam na siłę je jakimś cudem upchać, żeby jak najszybciej położyć je pod choinkę :P Nie uda się niestety. Będę musiała poczekać, aż Tomek je przywiezie :)
Dobra, muszę wracać do pakowania. Czyli zapraszam na film: "CHYBA TY!", scena pierwsza, ujęcie 35 :D

A tak w ogóle, to nasze mieszkanie wygląda jak pobojowisko :) Stopę ciężko gdzieś wcisnąć, bo na podłodze leży dosłownie wszystko :P

I na koniec żart :) Mnie śmieszy :P
Idą dwa koty przez pustynię i jeden mówi do drugiego:
- "Stary, nie ogarniam tej kuwety!" :D

Ja się utożsamiam z tym kotem i też nie ogarniam! :D

niedziela, 9 grudnia 2012

Próbne pakowanie

Próbowałam się dziś spakować. Nie wyszło :P Same ciuszki Zuzi zajęły całą walizkę! A gdzie reszta rzeczy? Gdzie moje ubrania, gdzie butelki z tranem, gdzie prezenty i gdzie zupy rybne w saszetkach i norweskie przysmaki? Nie wiem. Oj, będzie to ciężki orzech do zgryzienia :P Kolejna próba jutro.


A teraz dopiję swój koktajl truskawkowy i pójdę spać. Dobrej nocy!

sobota, 8 grudnia 2012

Ruszmy się, bo nas noc zastanie

Zaliczyliśmy dzisiaj dwugodzinny "spacer" po nasz samochód, który Tomek zostawił pod firmą po wczorajszej imprezie. Tomek pił, więc autem już nie mógł wrócić. A, że jakoś trzeba było nasz rowerek do domu dostarczyć, to wymyśliłam, że się po niego przejdziemy te parę dobrych kilometrów (coś około 10). Dobrze to wszystkim zrobiło: ja się ruszyłam z domu, Tomek dotlenił, a Zuzia smacznie spała. Potem pojechaliśmy do centrum i wybraliśmy się do przytulnej restauracji "Egon" na sobotni obiadzik. Było pysznie i miło, po czym wróciliśmy do domu (dosłownie na pół godziny) i ponownie wsiedliśmy w samochód. Tylko tym razem zapakowaliśmy w niego jeszcze Ulkę i ruszyliśmy na jedzeniowe zakupy. I tak nam minął dzień. Szybko. Nawet nie wiem, kiedy ta sobota zleciała. Ale tak to jest, jeśli się wstaje prawie w południe, to później niewiele dnia pozostaje :P Tym bardziej, że mamy noc polarną :) I tak, kończąc rozmowę z siostrą, padło zdanie: "Kończę, bo nas noc zastanie". Po czym spojrzałam przez okno i mówię: "No dobra, już nas zastała :P" A była godzina przedpołudniowa :D Więc morał z tego taki, że na dalekiej Północy takie zdanie nie ma żadnego sensu :P

piątek, 7 grudnia 2012

Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta!

Ten fragment piosenki ze świątecznej reklamy Coca-Coli chyba wszyscy znają :) Pamiętam, że to właśnie ta reklama zwiastowała nadchodzący świąteczny czas :) Gdy tylko pojawiła się w telewizji, było wiadomo, że Święta już za pasem! Tego roku reklamy jednak nie widziałam, a w odliczaniu dni do Bożego Narodzenia pomaga mi czekoladowy kalendarz adwentowy :) Codziennie otwieram jedno okienko i zjadam ukrytą w nim czekoladkę. Jak byłam mała to nigdy nie zdarzyło się, żeby okienka pozostały zamknięte aż do Wigilii, hehe. Ale teraz się powstrzymuję i zjadam tylko jedną dziennie :) Chociaż przyznam, że już miałam zamiar (jeszcze przed pierwszym grudnia) zjeść wszystkie czekoladki od 13 grudnia :P No bo przecież mnie już tu nie będzie, więc na zapas chciałam zjeść :P Ale Tomek mi nie pozwolił :)

środa, 5 grudnia 2012

Tydzień

Pozostał już tylko tydzień, czyli sześć dni :) Przecież dzisiejszy dzień i następna środa już się nie liczą :) Ale fajnie! Czyli dokładnie o tej porze będę się pluskać w wannie :D Jeju, doczekać się już nie mogę! Szkoda tylko, że Tomek z nami nie leci :( Ale mam nadzieję, że ani się nie obejrzymy i Tomek do nas dołączy :) Kurcze, jak tak się zastanowię, to wychodzi, że w domu byłam dawno, ale to dawno temu, bo w marcu :/ Jednak czas, jak zwykle zresztą, zapiernicza przeokropnie i jakoś mi te 9 miesięcy szybko zleciały. I zobaczę się ze wszystkimi, je je je! :D No i wszyscy poznają Zuzię, nasze małe Pudełeczko :)

A moje małe Pudełeczko właśnie zasypia w swojej kołysce, a moje duże Pudełeczko bawi się na imprezie świątecznej, na którą został zaproszony z hotelu, w którym wcześniej pracował. Miło z ich strony, że go też zaprosili, pomimo tego, że się zwolnił. A z kolei w piątek ma imprezę z obecnej pracy. Ten to się tylko bawi, a ja bawię, ale dziecko :) I gdzie tu sprawiedliwość? :P No nie ma niestety :) Ale trudno się mówi, a żyje się dalej :) I na tym zakończmy :)

wtorek, 4 grudnia 2012

Matka wariatka :)

No wariatka jestem i dobrze mi z tym :D Zuzię party ominęło, a że kiecka kupiona (mamy jeszcze jedną w większym rozmiarze na Święta :P), to musiała ją kiedyś założyć. I tak z okazji wtorku różowa Calineczka :)




I niech mi ktoś powie, że TA dziewczynka nie będzie miała udanego dzieciństwa :)

niedziela, 2 grudnia 2012

A miało być fajnie

Tomek miał dzisiaj skończyć pracę w miarę wcześnie - siedzi tam do tej pory. I nie wiadomo kiedy skończą :/ Mieliśmy bawić się na dziecięcym przyjęciu - siedziałyśmy w domu. Zuzię po wczorajszej naleśnikowej kolacji cały dzień dzisiaj bolał brzuch i w ogóle wszystko jest nie tak jak miało być. Tomek pewnie z głodu i z przemęczenia zdycha, my się nudzimy, w domu syf... Nie lubię tego! Miałam jednak cichą nadzieję, że uda im się wcześniej skończyć, więc czekałam i czekałam, i dalej czekałam. No i jak widać, się nie doczekałam :P I z każdą kolejną mijającą godziną się coraz bardziej wkurzałam. Żeby odreagować, wzięłam Zuzię i poszłyśmy na spacer. Było ciemno i zimno, ale przynajmniej złość mi przeszła :) Za oknami epoka lodowcowa. Lód, lód i jeszcze raz lód. Zabić się można. Glebę już zaliczyłam kilka dni temu, więc ochrzczona przez zimę już jestem.

Nic, wracam do czekania. Dobranoc!