sobota, 31 sierpnia 2013

Łowy na pchlim targu

Obskoczyłam kolejny pchli targ :) Zaraz po pracy buszowałam między stolikami sali gimnastycznej w poszukiwaniu perełek :) I udało się, bo znalazłam cudeńko! Zuzia stała się właścicielką wózka dla lalek z lat siedemdziesiątych ;) Coś pięknego! Musimy go tylko trochę podreperować :P
 
 
Zuzia aż się za głowę złapała jak wózek zobaczyła :P Oczywiście żartuję :) Aż tak to jej się nie podoba :P To "OLA BOGA!".
 
A to: "Tu sroczka kaszkę warzyła". Zuzia chłonie wszystko jak gąbka. Co jej nie pokażesz, to od razu to powtarza :) Moja Mądralińska! ♥
Mówi też coraz więcej :) Dzisiaj Hubert oglądał z nią zdjęcia na ścianie i spytał:
- Zuzia, a tu kto jest?
- Tata. - odpowiada Zuza.
- A to kto jest? - pyta Hubert po raz kolejny, wskazując tym razem na moje zdjęcie.
- Daga. - odpowiada Zuza ♥
No więc już nie jestem MAMA, jestem DAGA :) Mój błąd, bo to ja Zuzię wczoraj podczas kąpieli tego nauczyłam :P Ale chyba jednak wolę, gdy nazywa mnie mamą :)

Wracając jeszcze do dzisiejszych zdobyczy, to muszę się pochwalić, że stałam się również właścicielką ogromnego (również starodawnego) fotela i zestawu mebli ogrodowych :) A co najlepsze, nie dałam za nie ani korony, bo tak się udało, że od godziny 14 rozdawali meble za darmo! :) Kocham ten kraj! :)

piątek, 30 sierpnia 2013

Døgnvill

Ja się pytam, gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie. Jutro sobota, wszyscy śpią do południa, a ja wstaję o piątej :( A do tego kupa roboty się szykuje. Wczoraj zaczął się festiwal muzyczny Døgnvill, który ściągnął tłumy ludzi na wyspę. W sumie to się nie dziwię. Jakbym nie pracowała, to też bym się pewnie wybrała na jakiś koncert. Na pewno jest w czym wybierać :) Nawet 50 Cent zaśpiewa ;) Będzie też jakiś Avicii. Podobno też jakiś sławny ;) Ja nie znam. Choć wszyscy mi mówią, że na pewno znam :) Może i racja :) Nie znam się :) Radia słucham, ale wykonawców nie kojarzę :P W hotelu już czuć imprezkę w powietrzu :P W siłowni orzeszki ziemne, a w saunie piwko... Nie wątpię, że będzie ciekawie :P Ciekawe czy któryś z wykonawców u nas śpi :) Vengaboys i Dr. Alban w Scandicu nocowali :) Teraz natomiast gościmy światowe gwiazdy szachowe, więc czemu 50 Cent by nie mógł :P No tak, ja tu gadu gadu, a zegarek tyka i już jest prawie w pół do jedenastej :/ A, że dziwnie tak zostawić post bez Zuzi, to dam takie:
 Liczydło oczywiście nie było tak fajne jak gazeta :P I to nie byle jaka, bo z dziurami :) Tym razem braki na stronach, to nie Zuzi sprawka :) To ja! Szukam wycinków do Scrapbooka na Zuzi urodziny :) Będzie to moje drugie dzieło, bo jedno już mam za sobą :) Leży gdzieś pewnie zakurzone na półce u Kamci i Wicka :D Jak się zgodzą, to jak będę za miesiąc w Polsce, to porobię kilka zdjęć temu albumowi :) 
A więc Wy się bawcie, a ja idę spać :)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rybka?

Na śmierć zapomniałam się wczoraj pochwalić! Zuzia zrobiła swoje pierwsze kroczki! Jedenaście miesięcy, jeden dzień i trzy kroki!
A teraz już powracam do zamierzonego tematu ryb :) Niedziela była cudowna i poszliśmy na ryby. Nic jednak konkretnego nie złowiliśmy. Wędkarzy było więcej niż ryb w morzu :P Same malizny nam się na wędkę pchały. Rekord pobiła Angelika, która złapała rybę mniejszą od pilkera (dla niewtajemniczonych- "pilker" to taka sztuczna rybka. Też się dopiero dowiedziałam, ja to nazywałam wobler :P). Ja jedynie łowiłam wodorosty :P Dzień i tak nie był jednak stracony, bo przynajmniej miło czas nad wodą spędziliśmy :) Zuzia szalała z chrzestnym, a my podziwialiśmy widoki :)
Hubert też próbował, ale za Chiny Ludowe nic nie chciało wziąć.
Jak widać, Zuzia nam kibicowała jak mogła :)
Fakt, wczoraj nici z wędkowania, ale za to dzisiaj! Mężu się postarał i przywiózł do domu 114 cm dorsza! Waga - około 11 kilogramów! Niezły potwór, co?! I zaszczyt pokazania go światu przypadł Angelice :) Coś czuję, że nie będzie zadowolona, że wstawiłam to zdjęcie, hehe.
Maleńki, prawda? :) Był tak wielki (użyłam czasu przeszłego, bo już dawno siedzi wyfiletowany w zamrażarce), że Hubert stwierdził, że jego ości wyglądają jak żeberka :D Wszem i wobec ogłaszam, że rekord został pobity (poprzedni gigant miał 102 centymetry). Czekamy na kolejne! :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

Jamnik na dachu

Do roczku już niecały miesiąc! Oj, będziemy świętować :) Już planuję imprezę urodzinową :)
A tymczasem w Tromsø festyn dla dzieci :) Wczoraj tam byliśmy ;) Ileż tam było wózków dla lalek! Setki! Albo i więcej!
Nie tylko na festynie wczoraj byliśmy :P Zaraz z rana pobiegliśmy na pchli targ, organizowany przez uczniów pobliskiej szkoły, którzy zbierali na wycieczkę... do Krakowa! :) Jak tu ich nie wspomóc w takim celu :P Musieliśmy tam być :) I co kupiłam? Kilka ramek, o takich:
 
Znalazłam też nowe gry na Xbox-a i kilka drobnych rzeczy. A co fajnego jeszcze kupiłam? Klosz na jedzenie. Jest niezwykły, bo... jest z Polski! A skąd? Z naszego Krosna! :) Dopiero w domu ktoś zauważył, że to krośnieński wyrób ;) Jednak ciągnie swój do swego, hehe.
Po pchlim targu, jak już wyżej pisałam, poszliśmy do centrum. Ja, Tomek, Zuzia i Angelika z Hubertem (moja siostrzenica z chłopakiem, którzy też postanowili zawojować Północ).
To oni:
 
 Kurde, tyle razy tamtędy przechodziłam i nigdy nie zwróciłam uwagi na jamnika na dachu!
Balony z okazji dziecięcego festynu były wszędzie!
Dzisiaj jakoś tak wszystko ni z gruchy, ni z pietruchy :P

piątek, 23 sierpnia 2013

Jak pech, to pech

Pechowy coś ten nasz Passat. Najpierw było coś nie tak z biegami, potem przetarła się jakaś guma na przegubie, a teraz?! Pękła nam przednia szyba! :/ Ktoś uderzył piłką podczas meczu piłki nożnej :/ No pech jak nic! Tyle samochodów na parkingu, a piłka akurat musiała w nasz trafić :/ Chyba nie jest nam dane się nacieszyć tym autkiem, bo większość czasu spędza u mechaników :P Pocieszam się tylko tym, że "do trzech razy sztuka", i że czwartego pecha już nie będzie :)
A tak to wyglądało (ewidentnie widać ślad po piłce):
A zdjęcie nie zostało zrobione na potrzeby bloga :P Tylko na policję :)

Poza tym stara bida :) Jutro na szczęście weekend i nareszcie sobie pośpię dłużej niż do piątej :)

ZUZUCHA! ♥

 Kocham te rzęsy! ♥

wtorek, 20 sierpnia 2013

Król Karol kupił Królowej Karolinie korale koloru koralowego... A ja? Kupiłam Kruszynie kapelusz :P

Tak, kupiłam już chwilę temu, oczywiście na wyprzedaży :P I nawet dwa, a co! Jeden na teraz, a drugi na przyszły rok :P Wiem, że to głupie, ale już tak mam :P Jak coś jest po promocji, to kupuję w ilościach hurtowych :) Kiedyś zobaczyłam lampki (same żarówki na sznurkach), o których marzyłam już od dawna i wzięłam... aż 7 sztuk. Wykupiłam wszystkie jakie były :P I teraz chomikuję. Czekają sobie na odpowiednie miejsce :) Może kiedyś, może w naszych własnych czterech kątach... Marzenia! W końcu są dla ludzi :) No, ale wracając do tematu kapelusza, Zuzi niezbyt chyba przypadł do gustu, bo nie utrzyma się na jej ślicznej główce dłużej jak dwie sekundy :P Ale może kiedyś się do niego przekona :) Może zmieni zdanie do czasu, aż ten drugi kapelusz będzie dobry ;)
 Prawda, że fajnie w nim wygląda? Trochę jak chłopczyk, ale co tam :)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Bańki nad jeziorem

Dzisiaj post na szybcika, bo już prawie północ i znowu się nie wyśpię. Pisać mi się nie chce, więc wrzucę tylko parę zdjęć :) Tu woda i tam woda :) Jak tematycznie :P
  
Zuzia sprawdza warstwę tłuszczyku :)

 
A tak na marginesie, tylko tatuś jest w stanie ubrać dziecku spodnie tył do przodu ♥ Dobre to było ;) A myślałam, że mnie już nic nie zdziwi :D Moja mama jednak od razu wzięła zięcia w obronę i znalazła wytłumaczenie :) No przecież to specjalnie zrobił, żeby Zuzia kolan w jednym miejscu nie wycierała, hehe. Jakbym Tomka nie znała, to pewnie bym w to uwierzyła :P

czwartek, 15 sierpnia 2013

Zoo

Wczoraj miałam wolne w pracy, a że nie chciałam siedzieć w domu, to wpadłam na pomysł, żeby zabrać Zuzię do zoo. Nie było to jednak zoo z prawdziwego zdarzenia tylko "Mini Zoo", ale dobre i takie :) Fakt, że były tam prawie same kozy :P No, dobra, nie same :P Były też trzy lamy i  kilka koni, pawie, strusie i czarne łabędzie :) I osiołek też się tam znalazł :) Ale i tak Zuzi najbardziej podobał się... rudy kotek :) No i muflony. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje :) Ja myślałam, że to sarenki :P 
My, jak widać na obrazku poniżej, zabraliśmy drzewo do lasu, bo przywieźliśmy ze sobą niedźwiadka brunatnego ♥
 

 A to właśnie jest muflon :) Czyż niepodobny do sarny? :P
A mi najbardziej się podobały lamy :) Widzicie podobieństwo do Zuzi? Dolne jedynki mają identyczne :)
Spacer po zoo trwał jakieś pół godziny, bo hektarów nie trzeba było obchodzić :) A Zuzia najbardziej zapamięta chyba meczenie kóz :) Nie "męczenie" (nie męczyła ich, była dla nich miła :P), tylko meczenie ;) Ona też potrafi :) Nauczyła się przedwczoraj po usłyszeniu tego dźwięku w jednej ze swoich zabawek. I to właśnie zdarzenie natchnęło mnie do tego, żeby wybrać się do zoo :)

A niżej zdjęcia Zuzi z mieszkania wujka Tomka :) Tak, tak, Tomek 2 nas opuścił. Znalazł mieszkanie i wyprowadził się... piętro wyżej :) Mamy go teraz nad głową i za ścianą równocześnie, bo nasze mieszkanie jest dwupoziomowe, więc w naszej szafie wystarczyłoby wybić dziurę i już bylibyśmy u niego :P
 Zuzia u wujka poraczkowała, wyszalała się i nawet pierogów jego mamy pojadła :)
 Tu z asekuracją wujaszka pokazuje, że czegoś nie ma :)
 
 Brak skarpety - znak rozpoznawczy Zuzanny ♥
 Pieróg w łapkach Zuzi nie wygląda zbyt apetycznie, ale na pewno był pyszny :)
 
Gdy się skończył...
 
Kończę, bo już późno. Na 6 do pracy, więc powinnam już dawno spać!