niedziela, 11 lutego 2018

Dwa lata, dwie deski

Najmłodszy w rodzinie dołączył do grona narciarzy! Miałam cichą nadzieję, że naszemu dwulatkowi narciarstwo się jednak nie spodoba i będzie dzielił ze mną ławeczkę dla tchórzy :D Niestety dla mnie, a ku radości taty i starszej siostry, Dominik załapał bakcyla i zostawił swą matkę na marznięcie w samotności :P Czy to oznacza, że też będę musiała polubić ten sport?!

piątek, 9 lutego 2018

W poszukiwaniu słońca

Końcówka stycznia to długo wyczekiwany czas dla mieszkańców "Paryża Północy". To właśnie wtedy po dwumiesięcznej nieobecności powraca do nas słońce. My też wybraliśmy się na jego poszukiwania.

niedziela, 4 lutego 2018

All in one

I znowu to samo :P Znowu na bloga czasu nie było :) Mamy już luty, a ja wrzucam zdjęcia z grudnia :)
A więc zgodnie z chronologiczną kolejnością najpierw wigilia.
Jak widać na załączonych obrazkach, moim Pudełkom nie da się zrobić ładnego zdjęcia :P
Dwa dni później zostałam mamą. Chrzestną oczywiście! Do mojego niemieckiego chrześniaka dołączyła polska Marysia ♥
W Polsce byliśmy ponad dwa tygodnie i dzień przed Sylwesterem wróciliśmy za koło podbiegunowe. Tu przynajmniej święta były białe, bo na Podkarpaciu o śniegu mogliśmy tylko pomarzyć. Zielona trawka, słoneczko, na termometrach ponad dziesięć stopni. Bardziej to Wielkanoc przypominało. Co poradzić?!
Wczoraj świętowaliśmy urodziny męża mego, Pudła starego :P Trzydzieści dwa lata minęło mu jak jeden dzień...
"Pieczarka" ze mnie marna (o czym wszyscy doskonale wiedzą :P) i przy tworzeniu tego urodzinowego tortu też bez wpadek się nie obyło :) Widział ktoś kiedyś kwadratowy tort? :D Nie sądzę, a więc patrzcie! Da się? Oczywiście, że się da! Takie rzeczy to tylko u kucharki Dagmarki :D Powiem tylko, że ostatniego stycznia (w prawdziwym dniu urodzin) było jeszcze jedno ciacho. Ale ten fakt pozostawię bez komentarza, bo "Kopiec kreta" wylądował w koszu na śmieci! Zastanawiacie się jak można spieprzyć ciasto z pudełka? A można! :P Święta prawda, że przed okresem piec się nie powinno :) Zresztą nie tylko pieczenie mi wtedy nie wyszło. Nie zmieściłam się moją strzałą północy do garażu (drzwi się zwężyły czy co? :P), rozwaliłam prysznic i zostałam dwa razy orzygana przez mojego kochanego synia.
Miłej niedzieli! Oby nie była pechowa! :D