niedziela, 27 sierpnia 2017

Daga ma kota

Tak, tak, Daga ma kota :P Nie tylko w głowie, ale i w domu! "Kokos" się zwie! To nic, że to kotka, bo na drugie ma "Słonina" :) Imię wymyślone jeszcze w maju, kiedy to futrzaka jeszcze na oczy nie widzieliśmy. Mama miała być wysterylizowana, więc kotków miało nie być... To się Dorotka zdziwiła, jak kocią babką została :P Leżymy sobie nad basenem na Krecie, a tu przychodzi fejsbukowa wiadomość ze zdjęciem Fionki i jej czterech nowo narodzonych (nowo okoconych?) kociaczków. Taka niespodzianka! Nawet nikt nie wiedział, że w ciąży była. Fakt, była lekko grubawa, ale myśleliśmy, że to z przejedzenia :P Bo kto by podejrzewał ciążę? Dorotka z Dawidem nie mogli ich wszystkich zostawić, więc zgodziliśmy się przygarnąć jednego. Mieliśmy wziąć kocurka, a dzień przed zmieniliśmy zdanie i w naszej rodzinie pojawiła się śliczna kotka.
Dzieci śpią, Kokos wychodzi z ukrycia. Dzieci są, Kokos(owa) w ukryciu! :)

sobota, 12 sierpnia 2017

Grill na plaży

Poprzednią niedzielę mieliśmy spędzać na Sommarøya. Pogoda jednak spłatała nam małego figla, bo nad wysepką wisiała taka mgła, że swojego nosa byśmy nie zobaczyli. Zawróciliśmy więc z drogi i pojechaliśmy na Grøtfjord. Na początku niebo pokryte było chmurami, ale po krótkim czasie wiaterek przegonił chmurzyska i odsłonił piękne błękitne niebo. Nawet w strój kąpielowy udało się wbić i wejść do morza! A to, nie powiem, nie byle jaki wyczyn! Żyjemy na dalekiej Północy już ponad sześć lat i do tej pory nie zanurzyliśmy w zimnych norweskich wodach nic więcej prócz stóp! :P Fakt, że poniższe zdjęcia tej pięknej pogody nie pokazują, ale jak tylko wyszło słońce, aparat poszedł w odstawkę i skupiłam się na łapaniu słonecznych promieni, a nie na łapaniu ujęć :)


Znalazłam dowód na telefonie :) Tak wyglądała plaża na Grøtfjord zaraz po przyjeździe:
A tak godzinę później:

niedziela, 6 sierpnia 2017

Rowerem na plażę

Po powrocie z Polski norweska pogoda nas wcale a wcale nie rozpieszczała. Kraków żegnaliśmy w temperaturze 37 stopni Celsjusza, a w Tromsø było zaledwie trzydzieści stopni mniej :P Masakra! Za to weekend zapowiadał się słonecznie i wczoraj wybraliśmy się na krótką wycieczkę rowerową na plażę. Niestety z kąpieli wodnej nie skorzystaliśmy. Woda lodowata! Choć niektórym Norwegom wcale to nie przeszkadzało. Nie wiem, jak oni do tego morza weszli. Ja zanurzyłam kostki i podziękowałam po paru sekundach.
Dzieci padły! Tak jakby to one musiały pedałować, hehe. A przecież jechały w "szczypiecie", jak to Zuzia mówi! :D
Dzisiaj kierunek - Sommarøy! Ale nie rowerami! :P