środa, 28 grudnia 2016
niedziela, 25 grudnia 2016
Wigilijny czas
W przedwigilijną noc nie zapomnieliśmy o Świętym Mikołaju i Rudolfie. Przecież głodni i spragnieni nie mogą pracować :)
Taki magiczny wieczór był:
Mikołaj ślady na śniegu zostawił, pierniczki i mandarynkę zjadł, mleko wypił, Rudolf też marchewką nie pogardził, a w zamian za gościnę podrzucił mnóstwo prezentów :)
Pierwsze słowa Zuzanny po przebudzeniu: "Dzisiaj Wigilia! Słyszałam go! Mówił ho, ho, ho!" :D I od razu poleciała do choinki, hehe. Prezentów jeszcze nie mogła otworzyć, do Wigilii trochę czasu jeszcze było, musiała więc zadowolić się ostatnią już częścią kalendarza adwentowego. Jeden prezencik dla niej, jeden dla tatusia:
Dziadziu i wnuczka nie mogli się już kolacji doczekać i zasiedli przy stole chyba z godzinę przed :P
Tradycją już się stało, że opłatek nie doczeka rozpoczęcia wigilijnej kolacji :P
A tu nasza tromsøwska rodzina.
Choinka obładowana prezentami czeka aż dziewczynki się do niej dobiorą :)
List Zuzi, w którym prosiła o różowy aparat chyba jednak dotarł do Świętego Mikołaja:
Dominik ♥
Nasze zwariowane dziewczyny:
Wesołych Świąt!
Taki magiczny wieczór był:
Mikołaj ślady na śniegu zostawił, pierniczki i mandarynkę zjadł, mleko wypił, Rudolf też marchewką nie pogardził, a w zamian za gościnę podrzucił mnóstwo prezentów :)
Pierwsze słowa Zuzanny po przebudzeniu: "Dzisiaj Wigilia! Słyszałam go! Mówił ho, ho, ho!" :D I od razu poleciała do choinki, hehe. Prezentów jeszcze nie mogła otworzyć, do Wigilii trochę czasu jeszcze było, musiała więc zadowolić się ostatnią już częścią kalendarza adwentowego. Jeden prezencik dla niej, jeden dla tatusia:
Dziadziu i wnuczka nie mogli się już kolacji doczekać i zasiedli przy stole chyba z godzinę przed :P
Tradycją już się stało, że opłatek nie doczeka rozpoczęcia wigilijnej kolacji :P
A tu nasza tromsøwska rodzina.
Choinka obładowana prezentami czeka aż dziewczynki się do niej dobiorą :)
List Zuzi, w którym prosiła o różowy aparat chyba jednak dotarł do Świętego Mikołaja:
Dominik ♥
Nasze zwariowane dziewczyny:
Wesołych Świąt!
piątek, 23 grudnia 2016
Panna Mikołajówna
Dziecko me we wtorek miało w przedszkolu "Mikołajki" i była to jej pierwsza taka zabawa w Norwegii. Każdego roku byliśmy już w tym czasie w Polsce, więc nigdy nie udało jej się na nią załapać :) Tegoroczne Święta spędzamy za kołem podbiegunowym, więc córki mej nic teraz nie ominie :)
Ach ten wymuszony uśmiech! :P
Kurde, bo ja tak piszę i piszę, a zaraz do pracy się spóźnię :) Nie wiem czy na blogu pisałam, ale pracę zmieniłam. Po pięciu latach w hotelu, poszłam do New Yorker'a. Wróciłam po macierzyńskim i mi hotel zamknęli. Trzydziestoletnia umowa najmu wygasła, właściciel budynku umowy nie przedłużył i wszyscy musieli się ewakuować z tonącego statku. A tak już niewiele brakło do zostania menadżerem housekeepingu... Miałam wrócić i przejąć już całkowicie posadkę mojego szefa, to się tak porobiło. Szkoda! Ale jeszcze udało mi się przed zamknięciem znaleźć pracę, i też jako zastępcy kierownika, więc trochę szczęścia chyba jednak mam, hehe. Ale i tu zbyt długo nie zagoszczę. Jeszcze kilka dni i zaczynam coś innego! :) Coś biurowego! :D No w czepku urodzona, hehe. Obym tam się tak zadomowiła jak i w "Scandicu", bo ta praca na zmiany trochę męczy, nie powiem. Wczoraj mieliśmy otwarte prawie do północy i nie dość, że zamknęli centrum handlowe i nie mogłam dotrzeć do swojego auta, to jeszcze zgasili wszystkie światła przed samą godziną duchów! Myślałam, że się rozpłaczę :P Jak już jakimś cudem udało mi się dostać do domu i myślałam, że nareszcie walnę się do wyrka, to z sypialni dochodziło głośne chrapanie męża mego. Ale to i tak bajka, myślę se, szturnę go to się obudzi i chrapać przestanie. Pakuję się więc do łóżka, a tam miejsc wolnych brak... Po prawej Tomek, po jego prawej Dominik, z kolei po jego prawej Zuzanna, a żeby tego było mało, po jej prawej - Prosiaczek! Dzięki Bogu, że więcej dzieci nie mamy! :D Miejsca dla mnie nie było, dzieci do ich łóżek przenosić się nie odważyłam, żeby ich przypadkiem nie obudzić, bo już bym na pewno prędko nie zasnęła, więc wcisnęłam się w dziurę pomiędzy łóżkiem a ścianą i na jednym boku przespałam (?) do rana!
A to zdjęcie sprzed kilku dni, nie z wczoraj:
Jak widać spanie z Dominikiem do najprzyjemniejszych nie należy :P
Ach ten wymuszony uśmiech! :P
Kurde, bo ja tak piszę i piszę, a zaraz do pracy się spóźnię :) Nie wiem czy na blogu pisałam, ale pracę zmieniłam. Po pięciu latach w hotelu, poszłam do New Yorker'a. Wróciłam po macierzyńskim i mi hotel zamknęli. Trzydziestoletnia umowa najmu wygasła, właściciel budynku umowy nie przedłużył i wszyscy musieli się ewakuować z tonącego statku. A tak już niewiele brakło do zostania menadżerem housekeepingu... Miałam wrócić i przejąć już całkowicie posadkę mojego szefa, to się tak porobiło. Szkoda! Ale jeszcze udało mi się przed zamknięciem znaleźć pracę, i też jako zastępcy kierownika, więc trochę szczęścia chyba jednak mam, hehe. Ale i tu zbyt długo nie zagoszczę. Jeszcze kilka dni i zaczynam coś innego! :) Coś biurowego! :D No w czepku urodzona, hehe. Obym tam się tak zadomowiła jak i w "Scandicu", bo ta praca na zmiany trochę męczy, nie powiem. Wczoraj mieliśmy otwarte prawie do północy i nie dość, że zamknęli centrum handlowe i nie mogłam dotrzeć do swojego auta, to jeszcze zgasili wszystkie światła przed samą godziną duchów! Myślałam, że się rozpłaczę :P Jak już jakimś cudem udało mi się dostać do domu i myślałam, że nareszcie walnę się do wyrka, to z sypialni dochodziło głośne chrapanie męża mego. Ale to i tak bajka, myślę se, szturnę go to się obudzi i chrapać przestanie. Pakuję się więc do łóżka, a tam miejsc wolnych brak... Po prawej Tomek, po jego prawej Dominik, z kolei po jego prawej Zuzanna, a żeby tego było mało, po jej prawej - Prosiaczek! Dzięki Bogu, że więcej dzieci nie mamy! :D Miejsca dla mnie nie było, dzieci do ich łóżek przenosić się nie odważyłam, żeby ich przypadkiem nie obudzić, bo już bym na pewno prędko nie zasnęła, więc wcisnęłam się w dziurę pomiędzy łóżkiem a ścianą i na jednym boku przespałam (?) do rana!
A to zdjęcie sprzed kilku dni, nie z wczoraj:
Jak widać spanie z Dominikiem do najprzyjemniejszych nie należy :P
niedziela, 18 grudnia 2016
Choinka spod strug deszczu!
Nareszcie doczekałam się choinki! Pojechaliśmy już wczoraj do ogrodniczego z zamiarem kupna bożonarodzeniowego drzewka, ale niestety pocałowaliśmy klamkę. Sklep zamknęli dwie godziny wcześniej. Dziś otwierali o dwunastej, więc kilka minut po dwunastej, w strugach deszczu, wybraliśmy już najpiękniejszą choinkę. Chyba nie tylko najpiękniejszą, ale i największą, bo nawet nie zmieściła się do tej maszyny siatkującej drzewka.
Ja się pytam, gdzie ten śnieg? Gdzie jest zima? Święta za kołem podbiegunowym bez śniegu?! Do świąt pozostało jeszcze tylko 6 dni! A śniegu jak nie było, tak nie ma... Pada deszcz, pada deszcz...
Nasz bożonarodzeniowy elf ♥
Choinka stoi (a właściwie to jeszcze leży :P), to i prezenty już Mikołaj podrzucił :)
Dominik, tak jak przypuszczaliśmy, szybko zainteresował się świątecznymi piłeczkami :P Perfekcyjny Pan domu :)
A tak widzi choinkę oczami telefonu nasza Zuzia:
Zdjęcie, powiedziałabym, artystyczne! Ma talent dziewczyna :)
Ja się pytam, gdzie ten śnieg? Gdzie jest zima? Święta za kołem podbiegunowym bez śniegu?! Do świąt pozostało jeszcze tylko 6 dni! A śniegu jak nie było, tak nie ma... Pada deszcz, pada deszcz...
Nasz bożonarodzeniowy elf ♥
Choinka stoi (a właściwie to jeszcze leży :P), to i prezenty już Mikołaj podrzucił :)
Dominik, tak jak przypuszczaliśmy, szybko zainteresował się świątecznymi piłeczkami :P Perfekcyjny Pan domu :)
A tak widzi choinkę oczami telefonu nasza Zuzia:
Zdjęcie, powiedziałabym, artystyczne! Ma talent dziewczyna :)