poniedziałek, 27 czerwca 2016

Piraci z Polski

Wczoraj, pierwszy raz już nie pamiętam od kiedy, zaświeciło słońce. No i przecież nie mogliśmy tego nie wykorzystać! :) Chłopaki łódkę mieli już wynajętą ze dwa tygodnie temu i, jak widać, pogoda była wliczona w cenę :P Oni ruszyli na ryby już o ósmej rano, a my dojechałyśmy do nich dopiero przed pierwszą. To i tak dobrze, że w ogóle tam dotarłyśmy, bo do dziesiątej nawet nie sądziłyśmy, że gdziekolwiek pojedziemy, bo takie było niebo zachmurzone.
Jak tylko przyjechałyśmy na plażę, to rozpaliłyśmy jednorazowe grille i wrzuciłyśmy mięsko na ruszt :) Zapach polskiej kiełbaski zwabił polskich wilków morskich!
Żaden jednak nie przewidział, że do przypływu jeszcze sporo czasu i przy pomoście nie będzie wody :P
Ale od czego mają mnie, hehe! Dagmarka na wszystko przygotowana! Nawet cholewiaki po kolana ze sobą wożę :)
Tromsøwskie wydanie Flipa i Flapa, czyli Gosia i Zuzia popłynęły w krótki rejs z naszymi piratami.
Pojedli, napili się gorącej herbaty i wyruszyli na połów dorsza!

czwartek, 23 czerwca 2016

Dzień Ojca bez ojca

Dziś Dzień Ojca, a ojca nie ma! Ojciec w Trondheim na projekcie. No cóż, takie życie! :P Wróci jutro, to i prezent dostanie :) Chociaż prezent i tak spalony... Tak chowałam, w skrytce w moim aucie trzymałam już prawie miesiąc i oczywiście musiał niedawno przez przypadek znaleźć! Pewnie jakbym nie schowała, ale położyła gdzieś na widoku, to by na to nawet nie spojrzał. Trudno... Ale na lot paralotnią w tandemie (to nasza niespodzianka) musi i tak trochę poczekać, bo pogoda nas niestety nie rozpieszcza. Za oknami deszcz, wiatr, a na termometrach zaledwie 10 stopni! Normalnie pełnia lata! :P Bez takiego zestawu ani rusz!
Dziecko na tarasie też pozakrywane od stóp do głów!

niedziela, 19 czerwca 2016

Numer startowy 4951

Ostatnimi czasy wszystko kręci się wokół sportu. We Francji, piłkarze z całej Europy zmagają się na mistrzostwach, a tymczasem za koło podbiegunowe przybyli biegacze z całego świata. Co ich ściągnęło do Północnej Norwegii? "Midnight Sun Marathon", najdalej wysunięty na północ bieg, a żeby tego było mało, to jeszcze bieg, który odbywa się w nocy, ale przy świetle słonecznym! Mieszkamy na końcu świata, to i w nocy dzień mamy :) Takie cuda! Uczestnicy dwudziestej siódmej edycji maratonu co prawda słońca nie ujrzeli i przyszło im biegać w deszczu, ale i tak Tromsø na małą liczbę biegaczy narzekać nie mogło. Według danych z oficjalnej strony internetowej www.msm.no w maratonie (na 42km) wzięło udział 775 biegaczy i biegaczek, w półmaratonie (na 21km) pobiegło ich 1149, a w biegu na 10km, w którym udział brał mój Tomek - aż 1838! Były też biegi na krótszym dystansie, m.in. dla dzieci czy minimaraton, więc jakby ich wszystkich razem zliczyć, to wyszłaby niezła liczba!
Na podium czterdziestodwukilometrowego maratonu stanęło dwóch Kenijczyków i jeden ... POLAK! Brawo dla naszego rodaka! Nie, to nie był mój mąż :P Zdobywcy trzeciego miejsca dotarcie do mety zajęło 02:46:45, a Kenijczykom minimalnie ponad dwie i pół godziny! Jak im się to udało?! Nie wiem! Mnie po pierwszym kilometrze musieliby z trasy zabrać helikopterem :) Tomek uplasował się na miejscu dziewięćset dziewięćdziesiątym z czasem pięćdziesiąt pięć minut czterdzieści cztery sekundy :) Jestem dumna, bo pokonał ponad połowę uczestników! :) A w swojej kategorii wiekowej, od 18 do 34 lat, zajął miejsce 201! Wielu sportowców do mety dobiegło z jednakowym czasem, więc miejsc "ex aequo" było sporo i myślę, że mąż mój znalazłby się pewnie kilkadziesiąt miejsc wyżej, gdyby byłoby to brane pod uwagę :)
Gotowi, do startu, start!
A do mety długa droga... I mokra!
METAAAAAAA!
Nie mogło zabraknąć orła białego na piersi!
W biegu na 10 kilometrów można było zobaczyć też matki z dziećmi w wózkach czy biegaczy z osobami niepełnosprawnymi na wózkach inwalidzkich! Brawo oni!
Patrz Zuziu, tatuś dostał medal!
Zuzanna nie tylko kibicowała tacie podczas biegu! W piątek w przedszkolu oglądali mecz Szwecja-Włochy! Chyba nie muszę pisać za kim były norweskie przedszkolaki :)
Niestety, Zuzia została odebrana po pierwszej połowie i Szwedzi mecz przegrali :P

sobota, 11 czerwca 2016

Miś

Dominik to taki miś, "Miś Uszatek" ♥ Po mamusi :) Ale on dzięki temu wygląda tak słodko! Zjadłabym go!
I jeszcze te pucki! ♥

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Nie przytyłaś wczoraj, nie schudniesz jutro!

Dobrze ktoś kiedyś powiedział, że jak się nie przytyło wczoraj, to się nie schudnie jutro! Tego się trzymajmy! :) Mądry człowiek to był!
Z moim odchudzaniem jest tak, że rzadko próbuję zacząć, ale jak już mi się uda, to i tak kończy się szybciej niż się zaczęło :P Biegałam na studiach (Boże, kiedy to było :P)... aż tydzień :P Po tygodniu mi się bieganie w samotności znudziło :P Zaczęłam biegać z Tomkiem (coś ze dwa miesiące temu), po jednym razie (przebiegłam dwa kilometry :P) przez dwa dni nie mogłam ruszać nogami :P I na tym się skończyło. Siłownia też nie jest dla mnie... Ogólnie chyba żaden rodzaj aktywności fizycznej do mnie nie przemawia :P No, prawie żaden, bo za namową Dorotki już dwa tygodnie mija jak chodzimy na basen! I stwierdzam, że pływanie to jest to :) Przynajmniej na razie tak mówię, hehe. Zapytajcie mnie za dwa miesiące czy mi się dalej podoba :P O ile wytrzymam do tego czasu! Dzisiaj idziemy już szósty raz! Dorotka pływaczka ze szkolnymi medalami na koncie, wysoka, jak machnie ręką, to już w połowie basenu! :) Mi, z metra ciętej, pokonanie 25-metrowego basenu, zajmuje trochę więcej czasu niż jej... Ale najważniejsze, że pływam, hehe. Byle jak, ale pływam. Pewnie ktoś, kto patrzy na mnie z boku, mojej "żabki turystyczno-krajoznawczej" nie uznałby za styl pływacki, ale co tam! Każdy pływa jak umie :P Ja się boję zanurzyć, więc płynę z głową w górze, tu se popatrzę co robię ratownicy, tam se pooglądam szalejące dzieci, zerknę na innych pływających, podziwiam widoki za oknem (a jest na co popatrzeć!) i tak trzydzieści razy. W sumie za każdym razem przepływam 750 metrów i jestem z siebie dumna! Efektów jak na razie nie widać :P To znaczy, ja widzę, inni nie! :P Waga też się ich jeszcze nie dopatrzyła... Ale ja zauważyłam nieznaczne wytopienie się mojej słoniny na brzuchu i biodrach :) Może kiedyś i reszta zobaczy!
Dobrze, że mi jeszcze nikt tak nie powiedział! :)
Sporo słoniny jeszcze zostało i nadal majtki z golfem byłyby dobrym rozwiązaniem, ale zawsze mogę się obronić faktem iż urodziłam dwójkę dzieci :P
Ja to bym chętnie powróciła do tego osiemnastego wieku i powstrzymała to globalne ocieplenie! :D
I tak na koniec:
Jakież to smutne i prawdziwe zarazem! :P