poniedziałek, 30 marca 2015
sobota, 28 marca 2015
Do lata w pięć godzin
A nie mówiłam, że przeniosę się w czasie i przestrzeni?! Z minus pięciu stopni do plus dziewiętnastu w niecałe pięć godzin! :D
To się nazywa przyjemna teleportacja.
Tromsø (-5°C)
Odladzanie samolotu:
Oslo (-1°C)
Kraków (+19°C)
Informacja na jednym z prywatnych parkingów w Krakowie (przy samym lotnisku!) mnie rozwaliła! :D
"W związku z częstymi pytaniami klientów o Rabat uprzejmie informujemy iż jest to stolica Maroka :)" (oryginalna pisownia zachowana). Dobry tekst! Parking jedynie 3 zł za godzinę, a ludzie i tak o zniżki pytają :D Kobieta też chce sobie zarobić, a przecież nikt nie powinien zbankrutować, jak raz na jakiś czas wyda 3 złote :)
A tu już Krosno:
Ciocia Zuzia i Juluś:
I Krosno dnia następnego (+31°C do słońca!):
"Johnny, masz chips'a!"
A jak Johnny nie zje, to Bruder na pewno pomoże :)
To się nazywa przyjemna teleportacja.
Tromsø (-5°C)
Odladzanie samolotu:
Oslo (-1°C)
Kraków (+19°C)
Informacja na jednym z prywatnych parkingów w Krakowie (przy samym lotnisku!) mnie rozwaliła! :D
"W związku z częstymi pytaniami klientów o Rabat uprzejmie informujemy iż jest to stolica Maroka :)" (oryginalna pisownia zachowana). Dobry tekst! Parking jedynie 3 zł za godzinę, a ludzie i tak o zniżki pytają :D Kobieta też chce sobie zarobić, a przecież nikt nie powinien zbankrutować, jak raz na jakiś czas wyda 3 złote :)
A tu już Krosno:
Ciocia Zuzia i Juluś:
I Krosno dnia następnego (+31°C do słońca!):
"Johnny, masz chips'a!"
A jak Johnny nie zje, to Bruder na pewno pomoże :)
wtorek, 24 marca 2015
Kalendarzowa wiosna i "Różowy Kapturek"
Kalendarzowa wiosna nadeszła, ale szkoda, że tylko na kalendarzu :P Już od kilku dni powinniśmy się cieszyć zieleniącymi się drzewami, a tu co dookoła? Śnieg, ot co!
Norweskiemu krajobrazowi do wiosny jakby trochę jeszcze daleko :)
Tak było dziś, a tak w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny:
Fakt, że na słońce nie można było narzekać. Może tylko troszkę, troszeczkę na mróz :) Ale jutro przenosimy się w czasie i przestrzeni. Lecimy do kraju już wiosną dawno pachnącego! Polsko, nadchodzimy! To znaczy nadlatujemy! :D
I na sam koniec, ni z gruchy, ni z pietruchy, zestaw do spania. To dobranoc! Pobudka wcześnie rano.
Norweskiemu krajobrazowi do wiosny jakby trochę jeszcze daleko :)
Tak było dziś, a tak w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny:
Fakt, że na słońce nie można było narzekać. Może tylko troszkę, troszeczkę na mróz :) Ale jutro przenosimy się w czasie i przestrzeni. Lecimy do kraju już wiosną dawno pachnącego! Polsko, nadchodzimy! To znaczy nadlatujemy! :D
I na sam koniec, ni z gruchy, ni z pietruchy, zestaw do spania. To dobranoc! Pobudka wcześnie rano.
poniedziałek, 16 marca 2015
Pandziwiatr
Prawie nic nie cieszy bardziej jak dzień wolny od pracy spędzony na wyprzedażach :P Oczywiście dla siebie znalazłam marną bluzkę i dwie pary spodni piżamowych, a pięć reklamówek, z którymi wróciłam do domu wypełnionych było ubrankami dla dzieci. Większość z nich zawisło już w szafie Zuzi, a kilka poleci do Polski (już za niedługo!!!). Mamy tam przecież słodkiego Julka i jeszcze nowo narodzonego synka kuzynki :) Chłopców do obdarowania nie brakuje :)
No i powolne, ach jakże powolne, nadejście wiosny też równie cieszy! Co prawda, wiosnę jedynie w powietrzu można wyczuć, bo śniegu jeszcze tony, ale gdzieniegdzie jakiś ptaszek zaśpiewa (choć rzadko), temperatura powyżej zera :P Trzeba wiosny jeszcze z lupą szukać, ale co tam. Sam fakt, że kalendarzowa wiosna już się zbliża, poprawia humor niesamowicie! Aż chce się z domu wyjść! W końcu!
Nasz termometr dzisiaj aż dziewięć stopni na plusie pokazywał. Później to nawet temperatura do jedenastu stopni dobiła. Marzenie :)
Kwiaty jeszcze niestety można zobaczyć jedynie na naszym parapecie albo na zasłonach, ale dobre i to :)
Szkoda tylko, że nasz "Pandziwiatr" musi jeszcze uzbroić się w sporą cierpliwość, żeby śnieg odsłonił mu ulubiony plac zabaw.
Taaa, wiosna już tuż tuż, czy aby na pewno? :) Napis mówi sam za siebie :)
A to muszę Wam pokazać. Moje dziecko zrobiło w przedszkolu bałwana. A raczej bałwanową :) Bo kto widział bałwana w różowym kapeluszu? :D Chyba tylko Zuzia! ♥ Na ścianie zawisło wiele bałwanów, ale Zuzannowy wymiatał! Gender? :P Skoro Teletubiś ma czerwoną torebkę, to jej bałwan będzie miał różowy kapelusik :D
No i powolne, ach jakże powolne, nadejście wiosny też równie cieszy! Co prawda, wiosnę jedynie w powietrzu można wyczuć, bo śniegu jeszcze tony, ale gdzieniegdzie jakiś ptaszek zaśpiewa (choć rzadko), temperatura powyżej zera :P Trzeba wiosny jeszcze z lupą szukać, ale co tam. Sam fakt, że kalendarzowa wiosna już się zbliża, poprawia humor niesamowicie! Aż chce się z domu wyjść! W końcu!
Nasz termometr dzisiaj aż dziewięć stopni na plusie pokazywał. Później to nawet temperatura do jedenastu stopni dobiła. Marzenie :)
Kwiaty jeszcze niestety można zobaczyć jedynie na naszym parapecie albo na zasłonach, ale dobre i to :)
Szkoda tylko, że nasz "Pandziwiatr" musi jeszcze uzbroić się w sporą cierpliwość, żeby śnieg odsłonił mu ulubiony plac zabaw.
Taaa, wiosna już tuż tuż, czy aby na pewno? :) Napis mówi sam za siebie :)
A to muszę Wam pokazać. Moje dziecko zrobiło w przedszkolu bałwana. A raczej bałwanową :) Bo kto widział bałwana w różowym kapeluszu? :D Chyba tylko Zuzia! ♥ Na ścianie zawisło wiele bałwanów, ale Zuzannowy wymiatał! Gender? :P Skoro Teletubiś ma czerwoną torebkę, to jej bałwan będzie miał różowy kapelusik :D
sobota, 14 marca 2015
Stylizacja godna mistrza
Moje dziecko bawi się w stylistkę :) Ta balowa sukienka z cekinami i brokatem (od cioci Ani vel "Waka waka") idealnie współgra z czarnymi śniegowcami z przedszkola :D
Nie znam się na modzie, to fakt, ale czy to aby na pewno do siebie pasuje, hehe? Nie sądzę :) Cóż, o gustach się nie dyskutuje :)
Ach, i te buty założone lewy na prawy :)
Nie znam się na modzie, to fakt, ale czy to aby na pewno do siebie pasuje, hehe? Nie sądzę :) Cóż, o gustach się nie dyskutuje :)
Ach, i te buty założone lewy na prawy :)
czwartek, 12 marca 2015
Ogórek, ogórek, ogórek...
Jezu, jakie mam zachcianki! Z Zuzią tak nie było. A teraz? Za słoik ogórków kiszonych oddałabym wszystko :) Na szczęście są jeszcze ludzie dobrego serca, którzy dzielą się swymi polskimi zaskórniakami :D W sumie to niekoniecznie muszą być ogórki. Wystarczy nawet trochę wody z ogórków czy kapusta kiszona. Byleby kwaśne było :) Chociaż zachcianki mam różne. Słonego też mi się chce jak cholera, hehe. W zeszłym tygodniu, o dziesiątej w nocy gotowałam (cztery!) pierogi z kapustą i grzybami, kiedy indziej, o jedenastej w nocy, żurek z suszonymi grzybami, a jeszcze wcześniej, o drugiej rano chciało mi się popcornu :P Masakra! :) Ale nic nie przebije zachcianki z poprzedniego tygodnia. Chciało mi się jabłka, ale nie takiego zwykłego ze sklepowej półki. Chciałam jabłko prosto z drzewa! LOL!
niedziela, 8 marca 2015
wtorek, 3 marca 2015
Jak nie urok, to sraczka
Zawsze coś! :/ Ale w naszym przypadku to raczej powinno się powiedzieć: jak nie sraczka, to inne choróbsko. Grypa żołądkowa nas w tym roku nie oszczędza, to fakt, ale przynajmniej inne choroby dałyby nam żyć :P Normą stało się już, że co miesiąc nasz dom odwiedza cholerne grypsko. I oczywiście przynajmniej dwa dni z życia wyjęte :/ Rzygam już tym rzyganiem :P Nadszedł już nowy miesiąc, a wraz z nim pewnie kolejne "rozmowy z kiblem". Już się nie mogę doczekać :/ Tomek i Zuzia pewnie też :P
Nasza bidulka ledwo co uporała się z tym choróbskiem, to przyplątało się kolejne :( Tym razem padło na zapalenie uszu. Kurde, chyba sobie kupię encyklopedię chorób dwulatka i przynajmniej będę wiedziała, jakiej kolejnej choroby mam się spodziewać :) I już nigdy nie posłucham wujka Google w tych sprawach, bo szybciej z tego świata zejdę :P
Jeszcze nigdy Zuzia nie była w tak złym stanie. 40 stopni gorączki, ból głowy, brzucha, dreszcze, przyspieszony oddech i jeszcze do tego upierdliwy kaszel. Wczoraj z łóżka nawet się nie podnosiła :(
A w przychodni na chorą wcale a wcale nie wyglądała:
Nie minęło jednak dwie godziny i znowu gorączka powróciła :/ Ale na szczęście antybiotyk zaczął dzisiaj działać i jest już znacznie lepiej.
Nasza bidulka ledwo co uporała się z tym choróbskiem, to przyplątało się kolejne :( Tym razem padło na zapalenie uszu. Kurde, chyba sobie kupię encyklopedię chorób dwulatka i przynajmniej będę wiedziała, jakiej kolejnej choroby mam się spodziewać :) I już nigdy nie posłucham wujka Google w tych sprawach, bo szybciej z tego świata zejdę :P
Jeszcze nigdy Zuzia nie była w tak złym stanie. 40 stopni gorączki, ból głowy, brzucha, dreszcze, przyspieszony oddech i jeszcze do tego upierdliwy kaszel. Wczoraj z łóżka nawet się nie podnosiła :(
A w przychodni na chorą wcale a wcale nie wyglądała:
Nie minęło jednak dwie godziny i znowu gorączka powróciła :/ Ale na szczęście antybiotyk zaczął dzisiaj działać i jest już znacznie lepiej.