Odkąd mam Zuzię, nie pachnę już Versace czy Hugo Boss'em. "Pachnę" mlekiem i wymiocinami :P To się nazywa prawdziwy "zapach kobiety" :) O tym film powinni nakręcić, a nie o jakimś mordercy, hehe. Zaschnięte mleko na dekolcie czy na ubraniu to już standard, ale żeby kupa pod paznokciem palca wskazującego? :) Osikana i okupkana też już byłam. Czego jeszcze mam się spodziewać? :P Aż się boję, jaka kolejna niespodzianka na mnie czeka, hehe. Ale nie jest źle, jest, wręcz bym powiedziała, super ciekawie :) Zuza jest aniołkiem (tylko czasem z małymi różkami :P), ale przeokropnym głodomorem. Jest gorsza ode mnie, a myślałam, że mnie nikt nie przebije w częstości jedzenia :P A jednak! Stworzyliśmy maleńkiego potworka, który konia z kopytami by zjadł :D A raczej krowę :P Bo krowa przynajmniej mleko daje, a Zuzia od cycka nie chce odejść. Nie żebym jej żałowała mleka :P Ale Niunia troszkę przesadza :) Po wypiciu całego mleka, które posiadam (a jest go naprawdę dużo), ona chce więcej i więcej. I nie ma, że boli :P Musi być i koniec. Nie da za wygraną. Charakterek to ona ma :) I wiadomo po kim :P W poszukiwaniu choćby ostatniej kropli mleka wymachuje tą maleńką główką na wszystkie strony, począwszy od mojej szyi, a skończywszy na brzuchu, próbując znaleźć sutka. Przypomina wtedy dzięcioła stukającego w drzewo :) Muszę to chyba kiedyś nagrać. Taki to z niej "mleczny potworek" :) I nigdy z nią jeszcze nie wygrałam, zawsze stawia na swoim. Nie chcę jej dać cycka, to tak piszczy (a potrafi to robić naprawdę długo i wcale się nie znudzi), że w końcu nie mam wyjścia i muszę skapitulować :P Zawsze kończy się tak samo - zasypiam ze zmęczenia, a jak się budzę, Zuza śpi przy (jak to Ula ładnie nazwała) swoim najlepszym przyjacielu - cycku :)
Byłyśmy dzisiaj na pierwszym spotkaniu z niemowlakami urodzonymi we wrześniu i ich mamami w ośrodku zdrowia. Było nas tylko 3, bo reszta nie wiadomo czemu nie przyszła :P Zuzia była jedyną dziewczynką. Ja ją wystroiłam w sukienkę (to nic, że w za dużą i w za duże rajstopy, ale nie ma mniejszych :P), żeby się ładnie prezentowała, a ona przespała całe spotkanie i nie chcąc jej obudzić, nawet ją nie wyciągnęłam z kombinezonu :P I strojenie się poszło na marne, bo i tak koledzy jej nie widzieli :) Ale tak to już z Zuzią jest. Wychodzimy gdzieś czy jedziemy, to ona nawet nie wie, że gdziekolwiek była, bo wychodząc z domu śpi, a budzi się dopiero, jak już wrócimy :P Taki to z niej śpioszek :)
A tak w ogóle, to Zuza obchodzi dzisiaj swoje pierwsze imieniny :) I niestety właśnie dzisiaj moja mama wróciła do Polski :( Skończyło się dobre :P Kto nam teraz zrobi mamusiny obiadek czy będzie latał z mopem od rana? :) Szkoda, że już poleciała. Ale nie ma się co smucić, bo zobaczymy się już za niecałe 2 miesiące :) A że czas szybko biegnie, to ani się nie obejrzysz MAMO, a znowu weźmiesz Zuzię na ręce :)
Dzięki za wszystko! :D
♥ dla Mamy :)